Krótka historia Andrzeja W.

Szanowni,

Otrzymałem ustne zezwolenie od blogera Orwocolor na wklejenie tutaj jego starej notki, poświęconej zmarłemu właśnie reżyserowi.

Oto ona, w całej okazałości i bez poprawek, które być może by się należały, np. w kwestii użycia wielkich liter.

Oto historia pewnego reżysera – z grubsza chronologiczna, choć nie całkiem kompletna.

Jako młodzieniec był złym chłopcem, co w jego pokoleniu zdarzało się dość często. Już na początku swojej drogi potknął się i wpadł do kanału, gdzie szukając diamentu odnalazł tylko popiół. Inspirowała go klacz Lotna i wydawało mu się czasem, że jest niewinnym czarodziejem, a innym razem jawił się sam sobie jako ten Samson, nieślubne dziecko powiatowej lady Makbet. Bywało, że pukał co jakiś czas do bram raju, a potem trudna sytuacja w jaką popadał powodowała, że to co miał, było na sprzedaż. Polował też na muchy i po takim polowaniu wszystko wyglądało jak krajobraz po bitwie. W brzezinie spotkał kiedyś Piłata (i kilku innych facetów), który zaprosił go na wesele. Ziemia obiecana była tuż, tuż, ale okazało się, że znalazł się w smudze cienia. Na szczęście zjawił się człowiek z marmuru i przekonał go bez znieczulenia do panien z Wilka. Pewien znajomy dyrygent był jak człowiek z żelaza, a Dantona kronika wypadków miłosnych sprawiła, że poczuł się jak opanowany przez biesy. Pierścionek z orłem w koronie podarował Nastazji, a w wielki tydzień poznał pannę Nikt i wkrótce potem pana Tadeusza. Zemścił się na wrogach Katyniem i jakiś czas odpoczywał w tataraku. Ponieważ nie chciał robić konkurencji koledze reżyserowi, nie nakręcił filmu o katastrofie Tupolewa, tylko o Wałęsie, człowieku z nadziei.

—————

Są tacy, którzy mają nadzieję, że więcej filmów nie popełni, ale osobiście bym na to nie liczył, bo on jest jak jeden aktor, który skończył na scenie, bo to podobno dla aktora szczyt marzeń.

—————-

Jak napisałem we wstępie, historia jest niekompletna, ale mam nadzieję, że bohater mi wybaczy, a czytelnicy być może uzupełnią ją o nieznane szerzej domniemania, insynuacje i zwykłe potwarze, bo tak to już u nas jest, że jak ktoś kręci nie po myśli, to na pewno jakieś haki się na niego znajdą. Ta reguła „prawej ręki” dotyczy oczywiście nie tylko kręcenia, no ale to jest blog o kinie, więc skupiam się na meritum.

——————

Jako Pantryjota dodam, że są już  do poczytania komentarze na temat śmierci Wajdy, dla których autorów nabicie na pal byłoby jednym z bardziej humanitarnych wyroków. Ale czy jest sens nabijania jakiejś golonki na pal?

Moim zdaniem szkoda pala.

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Kultura i sztuki wszelakie (2)
  1. Krakowianka Jedna pisze:

    I niestety już żadnego filmu nie popełni… I umarł nam kolejny autorytet, który nigdy nie twierdził, że białe jest czarne, a czarne jest białe…RIP

  2. babelogue pisze:

    Autorytet dla pokolenia Waszego, a dla naszego ten od Pana Tadeusza, niestety.

  3. Krakowianka Jedna pisze:

    babelogue,

    Mam nadzieję, że nie dla Ciebie 🙂

  4. Pantryjota pisze:

    babelogue,

    A Wasze to jakie, jeśli mogę spytać ?

  5. babelogue pisze:

    Dla mnie nie, ale muszę powiedzieć, że niestety większość dwudziestolatków widziało tylko Pana Tadeusza, ewentualnie Katyń. Dzięki mojej rodzicielce na szczęście wybijam się z tego kręgu ignorancji. W szkole Wajdy się nie ogląda.

  6. Pantryjota pisze:

    babelogue,

    Odpowiadając na konkretny komentarz proszę klikać w pole „odpowiedz” pod tym komentarzem. Refleksje „ogólne” zamieszczamy klikając pole „skomentuj wpis” umieszczone bezpośrednio pod notką.
    Pozdrawiam i witam przy okazji na forum.

    Pantryjota

  7. Eva70 pisze:

    babelogue,

    Dlaczego niestety?
    Ja uważam, że właśnie te „literackie” filmy Reżysera, jak „Pan Tadeusz”, „Zemsta”, „Popioły”, „Ziemia Obiecana”, „Brzezina”, „Panny z Wilka” czy nawet „Kronika wypadków miłosnych” mogą odegrać ważną rolę w czasach, kiedy mało kto sięga po książkę, już raczej woli obejrzeć film. Oczywiście, że nie wszystkich te filmy każdego zachwycą, a młodzież może się nawet na nich nudzić, ale to już inna sprawa (nigdy przecież nie było tak, żeby dzieła jakiegoś nawet największego reżysera oglądali wszyscy i wszystkim się one podobały).
    Widziałam wszystkie filmy Andrzeja Wajdy, niektóre po kilka razy (np. „Popiół i diament”, „Wszystko na sprzedaż”) i za każdym razem jestem usatysfakcjonowana jako widz, a w „Panu Tadeuszu” i „Zemście” zachwyca mnie niezwykłe mistrzostwo przekładu na język filmowy tych pereł polskiej literatury, zachwyca mnie też to Jego nieustanne zmaganie się z polskością, która nie tylko dla Niego, ale również dla wielu z nas jest bardzo trudna i wielu z nas zabiera kawał życia, niestety.

  8. Eva70 pisze:

    babelogue,

    „Autorytet dla pokolenia Waszego, a dla naszego ten od Pana Tadeusza, niestety”.

    Pszepraszam, za to co napisałam. Już po opublikowaniu swojego tekstu przeczytałam ponownie Pani komentarz i dotarło do mnie, że to co napisałam nie ma z nim związku. Tak się pewnie stało dlatego, że śmierć tego Reżysera, którego filmy towarzyszyły mi przez całe życie jest dla mnie bardzo bolesna. Zresztą każde odejście ważnego dla mnie Artysty, który współtworzył kulturalny klimat, w jakim żyłam, dzięki któremu czasy PRL, na które przypadła najważniejsza część mojego życia, łatwiej mi było znosić, odczuwam jak utratę kogoś bliskiego. Do takich znaczących dla mnie artystów należał Andrzej Wajda.

  9. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Najgorsze jest to, że Wajda nie dożył kolejnej miesięcznicy.
    A może dla niego to i lepiej?
    Sam już nie wiem…

  10. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Miesięcznica Mistrzowi raczej by się nie podobała!

  11. Eva70 pisze:

    Pantryjota,

    Dziękuję za pocieszenie, ale i tak mi smutno. 🙂

  12. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    To może to Cię pocieszy?

    https://prawdalezynawierzchu.salon24.pl/731298,rozmowa-z-wajda

    Bardzo ciekawy wywiad.

  13. Eva70 pisze:

    Pantryjota,

    Jesteś nadzwyczajny! 🙂 Dzięki ogromne za ten wywiad. Już go udostępniłam na Fb. Jest rzeczywiście nadzwyczaj ciekawy. Nie mogę się nacieszyć. Zaraz zacznę czytać drugi raz. Ściskam (chociaż tylko wirtualnie, to nie mniej serdecznie niż…).
    W rewanżu taka ciekawostka z życia przyrodniczego Najjaśniejszej…:

    Po śmierci Andrzeja Wajdy z przeglądu prasy w programie II PR dowiedziałam się, że niejaki Robert Tekieli z „GPC” spośród piszących o Zmarłym wyróżnił się tym, że obsmarował zmarłego Reżysera, zresztą zgodnie z obyczajami tego organu. Chciałam Pantryjoto zacytować Ci jakiś smaczny cytacik spod klawiatury tego „lingwistycznego poety” (m. in.), toteż wpisałam w Google nazwisko rzeczonego. Niestety „GPC” udostępnia tylko trzy króciutkie grzecznościowe akapity tekstu oraz wyznanie p. Roberta: „Spotkałem Pana Andrzeja raz jeden. Nie było to dla niego miłe spotkanie”, po czym informuje: „Pozostało 51% treści. Chcesz przeczytać artykuł do końca? Wyślij SMS i wprowadź kod lub wykup prenumeratę i zaloguj się”.
    Nie zamierzam zawierać bliższej znajomości z tym organem, toteż nie wysłałam…, nie wprowadziłam…, nie wykupiłam…, pomyślałam jednak, że o tym, jakiego rodzaju zastrzeżenia do twórczości Zmarłego mógł mieć p. Robert mogę się dowiedzieć z jego życiorysu. I oto co wyczytałam w Wikipedii: „Początkowo zafascynowany ruchem New Age (twierdzi, że posiadł m.in. takie umiejętności jak uzdrawianie, słyszenie myśli innych ludzi, prekognicja). W latach 90. nawrócił się na katolicyzm. Stało się to, jak twierdzi, dzięki jego babci, która po swojej śmierci miała interweniować u samej Matki Boskiej”.
    Po przeczytaniu życiorysu p. Roberta nadal jestem ciemna i nie wiem, czy p. Robert szkalował Andrzeja Wajdę jako wyznawca New Age, czy jako katolik, a może tak jak babcia ma jakieś kontakty z samą Matką Boską i to ona kazała mu napiętnować Reżysera za jego mało katolickie życie?

  14. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    O tym Tekielim można też poczytać tutaj i to jest nawet całkiem zabawne:

    https://coryllus.salon24.pl/730490,zero-plus-zero-rowna-sie-trzydziesci

  15. Krakowianka Jedna pisze:

    Eva70,

    Babelogue zdaje się napisała, że NIESTETY tych filmów się w szkole NIE ogląda.
    Ja tez nad tym boleję. I wprawdzie nie jestem wielką zwolenniczką jednorazowego pośmiertnego oddawania hołdu reżyserowi w postaci przeglądu jego filmów, to jednak, gdyby władza była w Polsce normalna, kilka roczników pewnie by miało okazję z filmografią Wajdy teraz właśnie się zapoznać. A tu Wassermanówna jak katarynka wysyła wszystkich „prawdziwych Polaków” na „Smoleńsk”…

Dodaj komentarz