O wpuszczaniu w kanał i św. Franciszku

Niektórzy moi fani pewnie pamiętają, jaką „wściekliznę” wzbudził w swoim czasie na pewnym salonie mój wpis poświęcony powstaniu. Miał coś około pół tysiąca komentarzy, a potem jeszcze „poprawiłem” drugą częścią i w ten sposób stałem się dla niektórych „wrogiem publicznym” oraz odsądzono mnie od czci i wiary, choć tej drugiej nigdy nie deklarowałem, a tej pierwszej nie jest w stanie mi odebrać żaden chłystek, nawet salonowy.

Dziś jeszcze bardziej niż wtedy jestem przekonany, że jednym z czynników koniecznych do „znormalnienia” Polski jest przeniknięcie do zbiorowej świadomości przekonania,  że wpuszczanie ludzi w kanał nie jest dowodem na żaden patriotyzm, tylko w najlepszym razie na głupotę, a w najgorszym na zbrodnię przeciwko własnemu narodowi. Nie muszę chyba dodawać, który przypadek wchodzi tutaj w grę moim zdaniem. Oczywiście jedno nie wyklucza drugiego, a jeśli jeszcze podleje się to wszystko sosem megalomanii, to nieszczęście gotowe. Gloryfikacja klęski o skali, którą trudno sobie było wyobrazić nie tylko uczestnikom tego „patriotycznego zrywu”, hańbi tych wszystkich, dla których setki tysięcy cywilnych ofiar i niemal całkowite zniszczenie stolicy kraju to furda, w porównaniu z faktem, że garstce oszołomów udało się omamić kilkanaście tysięcy młodych ludzi i posłać ich na pewną śmierć, w imię pseudopatriotycznych ideałów.

Dziś mamy trochę podobną sytuację w tym sensie, że jeden oszołom wpuścił w kanał i omamił swoimi chorymi wizjami kilka milionów ludzi, a czym takie „omamianie” może się skończyć dość łatwo można sobie wyobrazić, o ile ktoś posiada wyobraźnię. Różnica jest jednak taka, że w roku 1944 naród wystąpił przeciwko okupantowi, a teraz podzielił się i występuje przeciwko sobie. Dlatego uważam, że Jarosław Kaczyński i jego świta powinni być osądzeni nie tylko przez historię, bo gdyby tak się stało, to będzie kolejny dowód na to, że historia niczego nie potrafi nas nauczyć.

Kiedy słyszę dziś wypowiedzi niektórych członków wiodącej partii opozycyjnej, np. o tym, że po ewentualnej wygranej nie będzie żadnych gwałtownych zmian w telewizji, bo należy wdrożyć „demokratyczne mechanizmy zmian”, co może zająć np. rok, to ręce mi opadają do samej ziemi. Oznacza to bowiem nie mnie ni więcej, tylko to, że ci ludzie w ogóle nie rozumieją mechanizmów propagandowych i w związku z powyższym, raczej nie mają szans na sukces wyborczy. A przecież wystarczy sobie przypomnieć, czym zakończyło się zachowanie na stanowisku w służbach pana Kamińskiego, czy nie oddanie pod trybunał pana Ziobry.

Jasne jest, że kolejny sukces Kaczyńskiego to w całkiem niedalekiej perspektywie klęska Polski, która przez kilka dekad próbowała odnaleźć lepszą drogę ku świetlanej przyszłości i w pewnym momencie wydawało się, że perspektywy są całkiem niezłe. Teraz wydaje się, że cofnęliśmy się znów o dekady i wkraczamy ponownie na drogę do socjalizmu, czyli tę jedyną, jaką zna i potrafi sobie wyobrazić nadzbawiciel z Żoliborza. Oczywiście nie będzie żył wiecznie, ale jeśli szybko nie zostanie odosobniony w miejscu szczególnej troski, może jeszcze bardzo wiele napsuć.

Mam nadzieję, że dobry Bóbr do tego nie dopuści.

Zaś na koniec ilustracja, która dobrze oddaje klimat wpisu:


A to link, opisujący współczesną wersję „małego powstańca” :
https://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114883,25046190,zdjecie-dziewczynki-z-kalasznikowem-na-profilu-wydawnictwa-franciszkanow.html#a=362&c=159&s=BoxNewsImg2

Brawo Franciszkanie, ojciec założyciel na pewno jest z was dumny, w końcu powiadał przecie tak:

Bądź pochwalony Panie przez siostrę naszą Śmierć cielesną,
przed którą żaden człowiek żyjący nie może uciec.

Sądzę, że 200 tysięcy zabitych w powstaniu zdecydowanie i jednoznacznie wychwala teraz Pan w niebiesiech, choć rodzicielka braci Kaczyńskich przeżyła, gdyż najwidoczniej taka była wola Pańska. Inna sprawa, że podobno znajdowała się wtedy w bezpiecznej odległości od terenu walk, podobnie jak jej synalek wiele lat później. Nie ma to jak właściwie się ustawić w kontekście historycznym.

Pantryjota

A to ten mój stary wpis, z roku 2011:
Godzina W – historia narodowej hańby

I aneks:
Godzina W – aneks

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Polityka, geopolityka (6), Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Quartz pisze:

    Mieszkałem kiedyś w Nysie. Miałem za sąsiada byłego powstańca. Skąd on w Nysie? po powstaniu był w obozie w Łambinowicach to o rzut beretem od Nysy. Nie chciał wracać do Warszawy bo wszystko tam stracił, dobytek, rodzinę, a to wszystko przez dowódców którzy wywołali powstanie. Powtarzał to wielokrotnie, często ten wyrzut z siebie kończył się jego płaczem. Mnie jako dziecku przykro było patrzeć na płacz dorosłego. Teraz go rozumiem. Boję się, że historia się powtórzy.

  2. Pantryjota pisze:

    Quartz,

    Wkleiłem pod notką te dwa stare wpisy dla tych, którzy ich nie znają. Tak jak się ukazały, bez żadnych korekt.

  3. Jacek pisze:

    Pantryjota,

    Nic nie dodam, ale i nic nie ujmę.

  4. Jacek pisze:

    Pantryjota,

    A tego sukinsyna, który wydrukował tą fotkę należało by skazać na wieczne zapomienie. Partiotyczna menda!!!

  5. Krakowianka Jedna pisze:

    Quartz,

    Quartz,

    Moja mama, dzięki wybitnym dowódcom spędziła kilkanaście miesięcy dzieciństwa w obozach w Raciborzu i Mauthausen-Gusen. O powstaniu nawet wspominać nie chciała.

  6. Pantryjota pisze:

    Krakowianka Jedna,

    Moja babcia wylądowała na robotach u bauera, ale uciekła i to dwukrotnie. Siostra drugiej babci była sanitariuszką, a syn babci żony zginął w batalionie Miotła. Zawsze mówiła, że nigdy nie wybaczy tym, którzy go posłali na śmierć.

  7. Pantryjota pisze:

    Jacek,

    Swoją drogą ciekawe, skąd ojczulkowie mieli kałacha, nawet bez magazynka.

  8. Jacek pisze:

    Pantryjota,

    Podejrzewam, że te pierdoły nawet nie wiedziały, że tam powinien być jeszcze magazynek 🙂

  9. Pantryjota pisze:

    Jacek,

    Jak nie, skoro sami się tłumaczą, że na zdjęciu jest przecież karabin bez magazynka. Swoją drogą, rozbrajające tłumaczenie.

  10. Quartz pisze:

    Poszukajcie w necie a dowiecie się, że najbardziej okrutny obóz koncentracyjny w Jugosławii prowadzili było nie było właśnie franciszkanie. Tępili w nim prawosławnych Serbów.

  11. Pantryjota pisze:

    Quartz,

    Kapo franciszkanin? Dobre.

Dodaj komentarz