Źródła dobrze poinformowane donoszą, że Kaczyński sondował w Londynie możliwość powołania polskiego rządu poza granicami kraju, a także na wszelki wypadek poza granicami Unii Europejskiej.
Rzekomo zaproponował Brytyjczykom udziały w Kompanii Wschodnioeuropejskiej, którą to organizację ma zamiar założyć natychmiast po tym, jak dostanie wilczy bilet od Tuska, znany w krajach anglosaskich pod nazwą „one way ticket”.
Chodzą również słuchy, że prezes obiecał pani May, że w razie czego rolę pana Macierewicza ograniczy do funkcji kamerdynera tytularnego i że osobiście załatwi wszystkie formalności związane z przeprowadzką kota, bez którego nie wyobraża sobie życia na wygnaniu.
Na koniec spotkania pan prezes pocałował panią premier w rękę, a ona odwzajemniła się klasycznym angielskim dygiem, co w kręgach dyplomatołków uznano za gest dobrej woli.
Ja zaś zastanawiam się, czy gdzieś podano, jakim środkiem transportu Kaczyński dotarł do Londynu, bo podobno boi się latać, a podróżować samochodem taki kawał to spore ryzyko, biorąc pod uwagę panoszące się na naszych drogach wojska amerykańskie.
Pantryjota
Ja, Samuela, domyślam się, czym pan Naczelnik udał się do stolicy Zjednoczonego Królestwa.
Mógł być dostarczony ciupasem .
https://pl.bab.la/slownik/polski-angielski/ciupasem
Kaczyynski lecial Lufthansa.
Wie co dobre i bezpieczne.
Amstern,
Nie żartuj. Liniami Merkel polecał?! Zdrajca.
Jak już Kaczyński z Maciarewiczem dokończą wielkopomnego dzieła skłócenia Polski ze wszystkimi jej sąsiadami i pozbawienia jej całkowicie zdolności obronnej, czym doprowadzą do Putinowskiej wersji Blitzkrieg, spakują manatki i kota i pognają do Londynu krzycząc żałośnie „Mayday! Mayday!” , co w tym wypadku może oznaczać „May daj azyl!!! ” . Przy czym słowo „day” w północno angielskiej wersji wymowy zaiste brzmi identycznie jak nasze „daj”, a zatem owa gra słów może nie znającemu tzw.langłydża prezesowi się przydać!!!
Kfiatushek,
od czasów, gdy męża pewnej posłanki PiS ” Niemce bili”, nastąpiła Dobra Zmiana. Na tyle istotna, że „LOThansą” można teraz latać bez obaw, że leci się na kolanach!
Co jest przecież istotne, gdy leci się tworzyć rząd na uchodźstwie… 😉
Krakowianka Jedna,
Krakowianko, jesteś genialna. „May daj” powinno wejść do kanonu PiSowskich zawołań narodowych.
McQuriosum,
Zwłaszcza, gdy się lata bez kapelusza. Swoją drogą panaprezesowa postura umożliwia poruszanie się w pozycji wyprostowanej nawet małym Fiatem. Nie ubliżając Włochom.
Kfiatushek,
Kaczyński – rycerz spod okrągłego stołu 🙂