Włodawa nie oszczędzi na ratowniku

Jak moi wierni czytelnicy wiedzą, uczęszczam regularnie na basen i przy okazji do sauny, choć w zasadzie równie dobrze można by powiedzieć, że odwrotnie.

Basen ów jest wymiarowy, czyli ma 25m długości i często rozgrywane są na nim różne zawody dziecięco-młodzieżowe, bo na terenie mieszczą się różne szkółki pływackie. Ktoś mógłby spytać, dlaczego piszę o tych wymiarach i to tuż po tym, jak zamieściłem felieton o rozterkach młodego katolika, związanych z okresowym powiększaniem się wymiarów jego przyrodzenia.

Więc spieszę z wyjaśnieniem bezzwłocznie, bo taki mam imperatyw.

Właśnie dziś przeczytałem w Wyborczej, że taki „olimpijski” basen wg. przepisów powinien być zabezpieczany przez 2 ratowników. Przepis ten nie obowiązuje w przypadku basenów krótszych,gdyż tak zarządził główny basenowy, czyli szef MSW,  w roku 2012.

Co więc robią sprytni właściciele tych obiektów, żeby zaoszczędzić na etacie ?

Oczywiście skracają baseny :))

Czasem o kilkanaście cm, niemniej jednak formalnie można im skoczyć.

Nieprawdopodobne, ale to Polska właśnie:

https://wyborcza.pl/1,75478,17251027,Zarzadcy_plywalni_skracaja_dlugosc_basenow__zeby_zaoszczedzic.html

W słynnej Włodawie póki co włodarze mają w plecy, bo basen jest na gwarancji i nie można go skrócić bez jej utraty :

Szczęście mają mieszkańcy Włodawy (woj. lubelskie). Władze gminy i tam postanowiły skrócić pływalnię. Okazało się jednak, że niecka powstała za unijne fundusze, a wykonawca przeróbki nie da gwarancji na nowatorskie nakładki. – Woleliśmy nie ryzykować. Basen oddano ledwie dwa lata temu, a gwarancja obowiązuje przez pięć. Na razie musimy zatrudniać większą liczbę ratowników – mówi dyrektor obiektu Janusz Urbański.

We Włodawie ludzi z uprawnieniami ratowniczymi jest tak niewielu, że gmina wysłała konserwatorów obiektu na szkolenia do Oświęcimia. Czy zdecyduje się skrócić basen, kiedy wygaśnie gwarancja? – Miasto tnie koszty jak może. Pewnie i nasz będziemy musieli skrócić – wzdycha.

Dzięki temu nasza koleżanka Samuela może swobodnie zaliczać kolejne nawroty, będąc pod czujnym okiem 2 ratowników, czego na pewno zazdrości jej  Golonka, któren gdy nie pisze, to być może pływa, zapewne kałdunem do góry, jak śnięta ryba.

Oczywiście to co napisałem jest dwuznaczne, bo nie do końca wiadomo, czy zazdrości jej samego faktu pływania w pełnym wymiarze, czy właśnie wzroku tych dwóch ratowników – nieokreślonej co prawda płci, ale za to szkolonych w Oświęcimiu, znanym ośrodku pływackim.

Będąc przejazdem we Włodawie pewnie wpadnę na ten obiekt, bo nic mnie tak nie kręci, jak 25 metrów co do cm. Gdyż nieprawdą jest, że rozmiar nie ma znaczenia.

Mam cichą nadzieję, że tym wpisem znów sprowokuję kulturalną dyskusję i że niektóre panie i panowie zamieszczą swoje fotki w kostiumach kąpielowych, a może i bez.

Jeśli tak się stanie, wzbogacę notkę o własną fotkę w tym klimacie.

Pantryjota

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Samuela pisze:

    Wszyscy czekamy, aż ratownicy zakończą cykl szkolenia w Ośrodku Ratownictwa w Oświęciumiu, gdyż bez nich nie idzie pływać na basenie, a Bug jest odpowiednim miejscem do uciech wodnych tylko dla zwierząt rybnych i dla bobra.

    Jednak owi ratownicy tym uporczywiej nie wracają, im bardziej cała Włodawa czeka.

  2. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    A sauna tam jest ?
    Może przeczekajcie w ciepełku ?
    Swoją drogą ciekawe, czy ten ośrodek jest przedwojenny, czy założyli go już nasi.
    No by chyba nie faszyści ?

  3. Samuela pisze:

    Teraz wszędzie jest sauna, a zatem tu chyba też, ale my, mieszkańcy Włodawy, jeszcze nie wiemy, co to jest, więc może jej nie ma.

    We Włodawie nigdy wcześniej nie było czegoś takiego. Gdy się z włodawskiego rynku rzuci kamieniem w kierunku południowo-wschodnim, to ten kamień wpadnie do jeziora Białego we wsi Okuninka. To jezioro jest znane z tego, że kiedyś było ładne. Grasował tam onegdaj krokodyl straszny (https://jezioro-biale-okuninka.blog.onet.pl/)

    Faszyści w pobliskim Sobiborze podobno jakąś saunę zbudowali, ale chyba sami z niej nie korzystali.

  4. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Na włodawskim basenie,
    Krzyś drapał się w przyrodzenie
    Choć nie miał mendoweszek
    Myśli o Marysi Peszek
    Wprawiała go w bojaźń i drżenie

  5. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Sprawa wymiarowego basenu jest wielowymiarowa. Gdyby basen dla oszczędności nie był wymiarowy, to sprawa też miałaby wiele wymiarów. Można i trzeba zrozumieć Włodawian, że chcą mieć basen, gdyż oni nie gęsi. Gromadzą zatem swój malutki pieniążek, aby uzyskać większy pieniążek na basen. Dla oszczędności kupują gotowy projekt z wymiarowym większym basenem, ponieważ mniejszy basen byłby jako niewymiarowy droższy. Gdy już mają gotowy wymiarowy basen, to zachodzi konieczność napełnienia go wodą. Do większego basenu należy zasadniczo wlać więcej wody niż do małego basenu, chyba że się wleje doń mniej wody w nadziei, że basen niewypełniony wymiarowo wodą będzie mniejszy, a zatem niewymiarowy. Wodę trzeba albo kupić albo poprosić o nią Buga. Potem trzeba ją ogrzać i chyba co jakiś czas czyścić. To wszystko są koszta, które trzeba uwzględnić w cenie. Cena musi być na tyle atrakcyjna, aby mogła zachęcić Włodawian do jej udźwignięcia. Jednak Włodawianie nie są tacy głupi, żeby płacić za to, że się myją. Mają bowiem alternatywę, która jest zgodna z tradycją Włodawy. Do tego dochodzi konieczność zatrudnienia 2 (słownie dwóch) ratowników wyszkolonych w Oświęcimiu, którym trzeba zapłacić po tysiącu na łeb. Człowiek, kóry bywał już w świecie i swoje widział, ma bowiem wymagania. Taki ratownik wie, jak można żyć w Oświęcimiu i byle czym gęby mu się nie zatka,

    Gdyby włodarz Włodawy nie był wpadł na pomysł zbudowania basenu, nie byłoby tak licznych problemów. Na szczęście wymiarowy basen można przegrodzić łańcuchem wpół dostosowując go do włodawskich możliwości.

  6. krawcowa pisze:

    Samuela,

    Samuelo, dobrze, że włodarze Twojego pięknego miasta Włodawa, nie szarpnęli się na basen o wymiarach olimpijskich, bo wtedy sytuacja byłaby patowa jeszcze bardziej, gdyż trzeba by dwa razy tyle wody wlać, i zatrudnić dwa razy tylu ratowników szkolonych a Oświęcimiu, zapłacić dwa razy tyle pensji i bilety musiałyby być dwa razy droższe…to już chyba będzie taniej ogrzać Białe jezioro 🙂

  7. Atom pisze:

    Pantryjota,

    Krzyś Golonka, to brzmi jak wyzwanie.

  8. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    Wymiar basenu we Włodawie nie daje mi spokoju, ponieważ we Włodawie Bohun itd.

    Napisałeś, że basen ma 25 m długości, a nie napisałeś ile ma szerokości. Jeżeli bowiem rzeczony basen ma szerokość mniejszą niz 25 m, to można go chyba przestawić w taki sposób, żeby szerokość była długością? Wtedy włodarze Włodawny mogliby zaoszczędzić na kosztach wyszkolenia jednego ratownika w Oświęcimiu i byłoby git. Jeżeli jednak szerokość basenu jest większa niż jego długość, to kicha.

  9. Samuela pisze:

    krawcowa,

    Owszem, prawdopodobnie łatwiej byłoby ogrzać jezioro Białe, ale ma ono wymiary większe niż basen olimpijski. Wyszkolenie ratowników przekroczyłoby zdolności przerobowe Oświęcimia.

  10. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Na pewno ma mniejszą. Raczej nie występują kwadratowe baseny.

  11. krawcowa pisze:

    Samuela,

    Widziałam kiedyś bardzo sprytne urządzenie, taką siatkę rozłożoną na dnie basenu, w razie gdy ktoś się zaczyna topić, siatkę się unosi i nieszczęsny topielec wynurza się na powierzchnię . 😉

  12. Samuela pisze:

    krawcowa,

    Szkoda, że Titanic takiej nie miał!

  13. Atom pisze:

    Samuela,

    Titanic może i taką miał, ale sam się zanurzył.

  14. Samuela pisze:

    Atom,

    Nie! Titanic takiej nie miał! Gdyby miał, to pasażerowie utrzymaliby go na powierzchni wody na siatce. Mogło być też tak, że Titanic miał siatkę, ale siatka miała zbyt duże oczka i się prześlizgnął.

  15. Atom pisze:

    No właśnie, duze oczka, nawet Moby Dick im się prześlizgnął

  16. Lukasuwka pisze:

    -siostro! basen!
    -z ratownikiem czy bez?
    -mnie wsiojedno! siku mi się chce!

  17. Samuela pisze:

    krawcowa,

    Naszego Jacusia zapisaliśmy do szkółki pływackiej, gdy miał pięć latek i pół. Do szkółki przyjmowano dzieci od siódmego roku życia. Jacuś był drobny i malutki, więc stanął na paluszkach, żeby pan ratownik go przyjął.

    Teraz już wiem, gdzie ten ratownik się wyszkolił.

  18. Atom pisze:

    Samuela,

    W Bobrzanym Bugu się wyszkolił, nigdzie indziej.

  19. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Moja koleżanka zapisała córkę do szkółki baletowej przy TW w W-wie.
    Córka miała chyba wtedy 5 lat. Prawdopodobnie była za mała, bo już po pierwszej lekcji spytała mamę, dlaczego pani nauczycielka tak strasznie krzyczy. Po drugiej stwierdziła, że woli jakiś inny sport. Mama przeniosła ją więc na akrobatykę sportową do PKiN i tam jej się bardzo spodobało. Co po raz kolejny potwierdza przewagę architektury Rudniewa nad innymi architektami, w tym sirem Fosterem, ktorego obiekt stoi niedaleko TW. A że tam dzisiaj przejeżdżałem, to sobie skomentowałem.

  20. krawcowa pisze:

    A ja bym się jednak upierała przy tych oczkach, mogłyby być mniejsze, takie, żeby Jacuś się mnie zmieścił 🙂

  21. Samuela pisze:

    krawcowa,

    Ta historia ma ciąg dalszy, jak to historia. Jacuś został przyjęty dzięki chytremu trickowi z nóżkami. Na pierwszej lekcji zaplątał się jednak do starszej grupy. Gdy starsze dzieci wskoczyły do wody, to wskoczył i on. Zorientował się, że pływa dopiero wtedy, gdy kijem z wody wyciągnął go pan ratownik.

  22. Lukasuwka pisze:

    Samuela,

    ale naumiał się? Jacuś? pływać oczywiście?

  23. krawcowa pisze:

    Samuela,

    No widzisz Samuelo, jakby była siatka, to kija ratownik by nie użył 😛

  24. Samuela pisze:

    krawcowa,

    Jednak gdyby była siatka, to Jacuś nie nauczyłby się pływać.

    Prawdę mówiąc ja dopiero później dostrzegłam, że Jacuś jest mutakiem.

  25. krawcowa pisze:

    Samuela,

    Ależ Samuelo, w przeciwieństwie do ratownika, ta siatka leży na dnie cały czas, a używa się jej zamiast kija 🙂

  26. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    A co to jest Mutak ?

  27. szarosrebrzysta pisze:

    Pantryjota,

    kto, ew. co to jest mutak?

  28. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Ja bym się jednak upierała przy tych oczkach 😛

  29. Samuela pisze:

    Kevin Costner był mutakiem w filmie „Wodny świat”. Miał błony pławne i skrzela. To bardzo przydatne.

  30. krawcowa pisze:

    Samuela,

    Samuelo, ale jednak musisz przyznać, że kiedy ktoś nie jest mutakiem, to oczka bardzo mu się przydają 🙂

  31. Samuela pisze:

    krawcowa,

    Oczka to niezły pomysł. Można też stosować wysysawkę wody.

  32. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Na oczka najlepsza jest repasacja. Wiem, bo ciotka miała taki punkt kiedyś w Domu Towarowym, w którym dużo dawniej dziadek był dyrektorem.
    Ale to po linii ojca :))

  33. krawcowa pisze:

    To prawda Samuelo, ale wysysawka wyssysa dość wolno, podczas gdy siatkę z oczkami, unieść można w jednej chwili…co jest jednak nadrzędną wartością w nagłej potrzebie…:)

  34. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Nie sądzisz, że Twoje rodzinne historie nie powinny wchodzić na miejsce oczek, jak by nie było…ratunkowych?

  35. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Zamiast wysysać, można wypuścić dołem. Jeśli otwór spustowy ( z kratką ) będzie wielkości basenu, to woda zejdzie błyskawicznie, a na kratce zostaną niedoszli topielce.

  36. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Kratką z oczkami, chciałeś powiedzieć,…taki 2 w 1 ? 😉
    Wysysanie przez oczkowanie?
    Podoba się 😛

  37. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Nie sądzę.Tym bardziej, gdy są dokładnie w temacie.
    A dziadek, gdy był w innym miejscu dyrektorem, to tam był basen i kilka razy się tam kąpałem jako dziecko. Potem jednak to miejsce stało się przytuliskiem dla homosiów.
    Może zgadniesz, gdzie to było ? Dla ułatwienia dodam, że na dachu było lądowisko dla helikopterów, ale nigdy nie było wykorzystane.

  38. krawcowa pisze:

    Pantryjota,

    Nawet nie będę próbowała, bo w temacie nie są 😛

  39. Samuela pisze:

    Pantryjota,

    W punkcie repasacji pończoch repasowano też wkłady do długopisów. Były tam dwa urządzenia: repasator pończoszniczy robił bzzzzzzzz, natomiast repasator długopisowy robił fiuuuuuut.

    Mimo że w punkcie repasacji pończoch repasowano też wkłady do długopisów, to ten punkt nazywał się jednak punktem repasacji pończoch, a nie punktem repasacji długopisów. Dziwne to.

  40. Samuela pisze:

    krawcowa,

    Należy zważyć, że istnieją dwa rodzaje wysysawek wody. Jedna wysysa wodę do dziury i działa skutecznie pod warunkiem, że dziura jest dostatecznie duża. Druga wysysawka wysysa wode do góry i ma tę wadę, że razem z wodą może wyssać topielców i może się zatkać.

  41. krawcowa pisze:

    Rozumiem, że w temacie basenów zakończyliśmy rozmowę, aczkolwiek, nie oddalamy się od oczek, niemniej jednak pozwolę sobie pożegnać Państwa 🙁
    Dobranoc 🙂

  42. krawcowa pisze:

    Samuela,

    Samuelo droga, wysysawki, to już oddzielny temat na rozmowę, nie mniej ciekawy, jednak już nie dzisiaj, miłych snów 🙂

  43. Eva70 pisze:

    Pantryjota,

    Ktoś jeszcze pamięta repasację i na dodatek jest to mężczyzna! A ja myślałam, że już tylko ja pamiętam.

  44. Eva70 pisze:

    krawcowa,

    To nie są „rodzinne historie” Pantryjoty, to są też historie kobiece, czyli ogólnoludzkie. Czy Ty wiesz Krawcowo, jakim dramatem w owych czasach było oczko w jedynej pończosze, która nie dość, że była droga, to jeszcze trudno było ją kupić?

  45. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    W ośrodkach „Praktyczna Pani” punkty repasacji były niemal standardem.
    Zresztą nawet w mojej słynnej powieści też o tym wspominam :

    (…) Zresztą w takich sytuacjach nigdy chyba nie można być pewnym swego, o czym nie raz przekonywała Danusię jej babcia, którą pamiętała dość dobrze, bo rodzice, kiedy nie mieli czasu zajmować się córką, często zostawiali ją u matki ojca, która prowadziła punkt repasacji pończoch w lokalnym oddziale Praktycznej Pani. To chyba właśnie w trakcie tych długich pobytów w ciasnej klitce osiedlowego pawilonu wielobranżowego Danusia nabrała awersji do pończoch i już jako dorosła kobieta preferowała albo gołe nogi, albo po prostu chodziła w spodniach. Takie podejście martwiło co prawda mężczyzn, których podniecają pończochy i specjalne pasy do nich, ale niespecjalnie martwiło to Danusię, bo ją z kolei nie podniecali fetyszyści, czego nie można powiedzieć o ekshibicjonistach i kilku blogerach, no ale do tego tematu być może wrócimy w kolejnych odcinkach.

  46. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Pisząc „rodzinne” Krawcowa miała zapewne na myśli mojego dziadka.
    Na razie nikt nie odgadł gdzie dziadek pracował, wiec teraz będzie podpowiedź dla warszawiaków : niedaleko tego miejsca znajdował się słynny zakład krawiecki, w którym dziadek szył sobie garnitury. Firma zresztą istnieje do dziś :

    https://zaremba-krawiec.pl/

  47. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Specjalnie dla Pani tylko co skopiowany zrzut ekranu z google, na którym widać, jak to w swoim czasie okupowałem 3 pierwsze miejsca w panelu aktywnych dyskusji na pewnym salonie, 3 różnymi notkami, w tym jedną, z której pochodzi tylko co zamieszczony cytat.

  48. krawcowa pisze:

    Eva70,

    Droga Ewo, pamięć mam jak słoń, i nie dość, ze pamiętam repasacje pończoch, napełnianie długopisów, flamastrów, wymiany butli z wodą gazowaną w metalowych siateczkach, napełnianie naboi, jak już ktoś miał takie metalowe butle na własność a nawet, dystrybutorów z wodą gazowaną z sokiem, z musztardówkami na wyposażeniu, po każdym kliencie z lekka opłukiwanych. Z tym ostatnim wiąże się jednak pewna historia, może kiedyś opowiem, ale nie w komentarzu, bo to rodzinna 😛

  49. Pantryjota pisze:

    krawcowa,

    Mój kumpel miał saturator :))
    Potem kiosk ruchu, z czym też wiąże się zabawna historia.
    Może kiedyś opowiem, jak nie będzie innych tematów.

  50. Pantryjota pisze:

    Włodawa robi się sławna:

    Do Warszawy przyjechałeś dawno temu z Włodawy? Opowiedz coś o rodzinnym mieście

    „Włodawa to niewielkie miasto na wschodzie Polski, miasto wzór unijnej Polski obojga narodów. Obok siebie stoją: rzymskokatolicki kościół, cerkiew i synagoga. W klasie miałem kolegów, którzy chodzili do cerkwi, inni do kościoła, do synagogi nikt nie chodził, jest tam muzeum, bo nie ma już Żydów we Włodawie. Niestety dziś młodym jest tam ciężko żyć. Kiedy otwarły się granice, prawie 5 tysięcy osób uciekło z Włodawy. Dziś jest to miasto gimbazy i staruszków, ale wciąż mieszkają tam dobrzy, otwarci ludzie”

    https://metrowarszawa.gazeta.pl/metrowarszawa/1,141635,17231411,Afryka_nie_jest_moim_rajem_utraconym__nie_zamierzam.html#NiePrzeg

Dodaj komentarz