Lider Konfederacji Sławomir Mentzen zaproponował milion złotych nagrody za dostarczenie mu rzekomych zaginionych nagrań Mateusza Morawieckiego z restauracji „Sowa i Przyjaciele”. Obecny premier miał wyjawić tam informacje o „kupowaniu nieruchomości na słupy”, które nie zostały ujawnione w czasie tzw. afery taśmowej z 2014 roku. Na propozycję polityka odpowiedział rzecznik rządu PiS, Piotr Müller, który zażartował z Mentzena.
Myślę, że Tusk albo ktoś inny mógłby przebić tę ofertę, oferując np. milion (ale $) za nagranie rozmowy braci Kaczyńskich w trakcie feralnego, samobójczego lotu.
Wyraźnie widać, że idzie na noże i w sumie to chyba dobrze, bo lepiej teraz niż po wyborach, o ile władze by się jednak zmieniły. Poważni ludzie z armii sugerują np. coś takiego:
Zdaniem gen. Skrzypczaka, jeśli rzeczywiście potwierdzą się doniesienia „Gazety Wyborczej”, istnieje obawa, że sytuacja powtórzy się tak, jak to było w 1970 czy w 1981 roku. Przypomnijmy, w 1970 roku miały miejsce protesty między innymi w Stoczni Gdańskiej, krwawo stłumione przez wojsko.
A Pinokio jak to on – wszędzie widzi winę Tuska:
Nie ma właściwych, przyzwoitych słów, aby nazwać takie działania, taką politykę szefa opozycji Donalda Tuska – powiedział Mateusz Morawiecki. Premier odniósł się do słów lidera PO, który we wtorek na konferencji prasowej poinformował, że otrzymał informację o dymisjach kolejnych 10 wysokich oficerów dowództwa generalnego.
Jeśli miałbym coś sugerować Premierowi, to może niechby przywrócił do łask pomocnika aptekarza Misiewicza – idealnego człowieka na trudne czasy. Jeden z nowo mianowanych generałów mógłby wtedy trzymać nad nim parasol, nawet przy dobrej pogodzie.
A ja będę obserwował z ciekawością, czy ktoś dostarczy te nagrania za bańkę. Inna sprawa, że służby zapewne już zajęły się „słupami” i tylko patrzeć, jak pojawią się kolejni, zbiorowi samobójcy, bo nie ma nic gorszego dla dyktatora niż dobrze zaostrzony słup, czasem zwany palem.
Pantryś
Tusk oczywiście jak zwykle mówił prawdę.
Morawiecki oczywiście jak zwykle kłamał.
https://www.pap.pl/aktualnosci/premier-nigdy-nie-bylem-doradca-donalda-tuska-bylem-czlonkiem-rady-gospodarczej
Czekamy na wyjaśnienia Tuska.
Inna sprawa, że doradca to nie musi być funkcja „na papierze”. Muszę spytać kumpla, który był doradcą poprzedniego prezydenta, czy miał na to jakiś papier.
To nawet już nie jest infantylne, to ociera się o upośledzenie.
Czytam od miesiąca te bzdury, tylko. Nie mogłem komentować. Media też zgłupiały…