Akt bezprawnej ingerencji, czyli wybuchy w jego głowie

Właśnie wpadło mi w oko coś takiego:

– Nie mogę zmienić prawdy. Na pewno nigdy jej nie zmienię. W poniedziałek zostanie przedstawiony raport, który jednoznacznie stwierdza, że przyczyną dramatu smoleńskiego był, zgodnie w kategorią prawa lotniczego, akt bezprawnej ingerencji polegający na zniszczeniu samolotu eksplozją – oznajmił Antoni Macierewicz.

Przewodniczący podkomisji smoleńskiej podkreślił, że „w Polsce nastąpi zasadnicza zmiana po opublikowaniu raportu”, a polskie władze już wkrótce podejmą „prawne działania międzynarodowe związane ze zbrodnią smoleńską”.

https://natemat.pl/406141,macierewicz-ujawni-raport-smolenski-w-polsce-nastapi-zasadnicza-zmiana

Już samo sformułowanie „akt bezprawnej ingerencji polegający na zniszczeniu samolotu eksplozją” jest żałośnie debilne, bo bywały już w historii awiacji prawdziwe wybuchowe zamachy, ale nigdy nie słyszałem, żeby ktoś określał je w ten sposób. Wyobraźmy sobie np. że jakiś gangster podkłada ładunek wybuchowy pod samochód konkurencji, konkurencja wylatuje w powietrze i zostaje rozdrobniona do imentu, a oskarżyciel w sądzie mówi o akcie bezprawnej ingerencji w auto denata. Sąd oczywiście nie może się uśmiać (szczególnie w takiej sytuacji), ale ja mogę, bo ludzi pokroju Macierewicza najlepiej zabić śmiechem. Równie zabawne i koślawe jest sformułowanie, że ten pan nie może zmienić prawdy i że nigdy jej nie zmieni. A przecież, jeśli jakaś prawda należy do kategorii „gówno prawda” to czasem dla własnego komfortu psychicznego warto by było ją zmienić, bo pływanie w szambie do końca to raczej zajęcie dla specyficznego rodzaju masochistów.

W tych okolicznościach uznałem za stosowne przypomnieć jedną z lepszych moich historyjek poświęconych temu panu. Oto ona:

30.06.2011 14:00

opublikowana w: Antologia nonsensu, NOWY PARDON, Pogarda i Samogwałt, Teorie katastrof, Zdrowa NieWolska

Antoni na ziemi wroga -czyli patogeneza Białej Księgi

Wielkie solo Antoniego M

(Notka ma tym razem podtytuł, będący parafrazą tytułu pewnej książki – erudyci być może zgadną o jaką powieść chodzi, a wtedy też domyślą się, dlaczego akurat ten tytuł przyszedł mi do głowy)

Mogło być tak:

Szedł, potykając się o zgliszcza. Gryząca mgła była wszędzie – nawet w kieszeniach jego marynarki, którą przezornie nałożył tył na przód, aby w razie konieczności ucieczki zmylić pogoń. Zmęczony pomyślał, że na chwilę odpocznie, korzystając z jednego z ponad stu foteli, które powinny przecież gdzieś tutaj być. Ale nie znalazł ani jednego i dało mu to do myślenia, nie po raz pierwszy zresztą i nie ostatni w życiu jedynym. Ruszył jednak dalej, gdyż duch śledczego dominował w nim już od dziecka, a co najmniej od lat młodzieńczych, kiedy to śledził wszystko co się ruszało i na drzewa nie uciekało. Potem dobrze wytrenowane służby śledziły Antoniego i tak rodziła się historia niepodległości kraju, który duma rozpiera, że zrodził takich synów.

A skoro już wspomniano o drzewach…

Zawsze kochał przytulać się do brzóz i wierzb płaczących, które to drzewa kojarzyły mu się jednoznacznie z Polską. Przez jakiś czas myślał nawet o karierze dendrologa, być może ze względu na osobę profesora Macieja Giertycha, który zapewne był dla niego wzorem polityka z cenzusem. Nie mógł wtedy zapewne przypuszczać, że to właśnie brzozy użyją znienawidzeni Moskale do zamachu na jego prezydenta, jakby chcąc w ten sposób jeszcze dobitniej pokazać, że symbole naszej państwowości mają ci podludzie za nic. Trudno powiedzieć, czy miejsce zamachu wywoływało w głowie pierwszego śledczego IV RP lęk, czy raczej wściekłość połączoną z chęcią zemsty, ale z pewnością coś wywoływało, bo czuł w sobie olbrzymią energię, dzięki której wzrok i słuch pracował na najwyższych obrotach, a inne zmysły również były w nieustannej gotowości.

I kiedy tak kroczył przez miejsce kaźni, przez rozwiewającą się miejscami mgłę dostrzegł kształt przypominającym kokpit.

Przyspieszył więc i tak już szybki krok i niespodziewanie uderzył w coś głową. Poczuł znajomy skądś zapach i niemal od razu zrozumiał – to rozbita toaleta stanęła na drodze jego śledztwa. Znał ją jak własną kieszeń, bo czasem miał okazję z niej korzystać, latając choćby do Afganistanu, czy w inne zapalne miejsca, gdzie nigdy nie wiadomo, czy będzie możliwość skorzystania z wychodka. Przez moment zrobiło mu się przykro, że już nigdy nie będzie miał okazji na choćby odrobinę refleksji w tym małym, przyprawiającym o klaustrofobię pomieszczeniu, ale szybko się otrząsnął i ruszył dalej, tropem okrutnej zbrodni. Nawet nie zwracał uwagi na walające się wszędzie karty kredytowe, miał przecież własną, podobnie jak pogląd na wszystko, ze szczególnym uwzględnieniem roli obu znajomych braci w przywoływaniu do porządku wschodniego sąsiada, na którego wrogim terenie teraz się znalazł, spełniając swój patriotyczny obowiązek.

Nagle potknął się o coś miękkiego. Pochylił się i zobaczył ciało. Na podstawie szybkiej analizy anatomopatologicznej, którą ćwiczył jeszcze w czasach KOR od razu ustalił, że śmierć nastąpiła w wyniku otrucia. Wcale go to nie zdziwiło, choć raczej spodziewał się znaleźć ślady kul, ale przecież wiadomo, że ruski cwany jest i nie takie numery już wywijał. W tym momencie postanowił jednak skupić się głównie na czynnościach śledczych nie związanych z zawodem lekarza, gdyż mimo renesansowego umysłu bardziej pociągała go technika, niż biologia. Przedzierając się przez porozrzucane wszędzie szczątki i potykając się co chwila wypatrzył nagle na ziemi coś okrągłego i czerwonego. Pochylił się i na jego twarzy pojawił się po raz pierwszy szeroki, triumfalny uśmiech z którego słynął.

Tak, nie miał żadnych wątpliwości – odnalazł przycisk „uchod” !!

W tym momencie już wiedział, że nie obejdzie się bez ” Białej Księgi ” w której nic co białe nie będzie czarne, albo na odwrót.

I być może oczyma duszy widział już motto tej księgi :

„Nie w twojej mocy przebaczać w imieniu tych, których zdradzono o świcie”

Przebaczać faktycznie nie w mocy Antoniego i nie w jego stylu, ale wyśledzić to co innego. Co prawda ów bezkompromisowy i słynący z odwagi nie tylko cywilnej śledczy uciekł z miejsca katastrofy jakby goniła go konnica Budionnego z obnażonymi szablami, ale Antoni, którego nikt nie przegoni ani nie wygoni, nie spocznie, dopóki prawda nie wyjdzie na jaw, albo dopóki jaw nie wyjdzie na prawdę, co w zasadzie sprowadza się do jednego, prostego pytania:

Czy na pokładzie jest lekarz ?

Mam nadzieję, że odnalezione w sieci fotografie bohatera pozwolą specjaliście na obiektywną diagnozę. Ufam, że tacy fachowcy są również na Salonie i że zabiorą głos w tej sprawie. Chodzi o gesty, o wzrok, a nawet o specyficzny timbre głosu, którym pan nadśledczy śmieszy, tumani a niektórych zapewne także przestrasza. A w razie jakiegoś procesu w którym pan Antoni będzie pozwanym, konieczność zasięgnięcia opinii biegłych jest moim zdaniem najbardziej oczywistą oczywistością, jaką można sobie wyobrazić.

A teraz ciut poważniej, choć wyżej, wbrew pozorom, też za bardzo nie żartowałem :

Uznałem, że nie ma sensu „rywalizować” z całą masą notek analizujących słowo po słowie i fraza po frazie kolejny poroniony płód pana Macierewicza (nazwany romantyczne Białą Księgą), wspomaganego nadprezesem i patriotyczną tłuszczą. Więc napisałem to krótkie opowiadanko trochę z przekory, a trochę po to, żeby pokazać jak rośnie i umacnia się paranoja w umyśle konkretnego osobnika i jak takie myślenie potrafi ” promieniować ” na podatny grunt, użyźniany katopatriotyczno – mocarstwowo  paranoicznymi ideami, przez wiadome siły zła. Pytanie o lekarza prędzej czy później i tak stanie na porządku dziennym, bo prędzej czy później pan Macierewicz odpowie za wszystkie swoje próby demontażu porządku kraju, który bezczelnie uważa za swoją własność. No chyba, że lekarze uznają, że nie odpowiada za swoje czyny i słowa. Ale tego co napsuł i namącił nikt mu nie odbierze. Jest jednym z niekwestionowanych liderów wśród oszołomów. Kimś, kto bardzo szkodzi Polsce i bardzo mnie ten pan wkurza.

A teraz kilka zdań po kilku komentarzach, żeby już nie wracać do tego samego w kółko i na okrągło:

Od momentu kiedy pojawiłem się na Salonie, jak ognia unikałem dyskusji na temat katastrofy Smoleńskiej. Zauważyłem bowiem, że jest tu całkiem liczne grono blogerów, z którymi dyskusja na ten temat jest równie „twórcza” jak bezpośrednia rozmowa z panem Macierewiczem. Te wszystkie teorie „zamachowe” tak bardzo kłócą się z moim poczuciem rzeczywistości, że wolałem nie brać udziału w rozpamiętywaniu chorych wizji ludzi pozbawionych rozsądku, ale za to zaślepionych nienawiścią. Raz tylko „popełniłem” notkę o mecenasie napędzanym helem ale to dlatego, że bardzo mnie rozśmieszył.

I nadal nie zamierzam dyskutować o „zamachu ” – odsyłam do blogerów którzy się w tym specjalizują. To była notka poświęcona „temu orłu” Antoniemu, druga z mojego zapowiadanego cyklu, który otworzył poseł, dr póki co nie zhabilitowany – Girzyński.

A to filmik, w którym Antoni Macierewicz uniemożliwia prowadzenie obrad sejmu :

https://www.rozrabiaki.pl/filmik-85-Antoni_Macierewicz.html

Prowadzący wykazał się anielską cierpliwością, jak dobry pan doktor…

Ale ile można rżnąc głupa bezkarnie?

A na koniec pozwolę sobie zamieścić wiersz, który napisałem zainspirowany tą specyficzną postacią:

pan Antoni, śledczy pierwszy, godny jest najlepszych wierszy

wiec poświęcam mu swój talent, za nic mając ekwiwalent

jego gesty, jego słowa, jego wzrok i jego mowa

to esencja jest polskości i miłości do wolności

człowiek wielki bez wątpienia, człowiek symbol i emblemat

czujny jak ten pies potrójny, jednocześnie w sobie spójny

błyskotliwy, przy tym wierny, jak ten Szarik od pancernych

od małego ideowy, dzielny, mądry i surowy

symbol przemian, gwóźdź odnowy, baron śledczy, hrabia wolski

co poświęca się dla kraju, za nic mając rząd niepolski

jego czyny, jego śledztwa, to przykłady są spodziectwa

jak ktoś nie wie o co chodzi, może sprawdzić, nie zaszkodzi

Z góry dziękuję za wszystkie wpisy komplementujące mój talent prozatorsko-poetycki. Zdaje sobie oczywiście sprawę z faktu, że go posiadam, ale nie jestem egoistą i dlatego dzielę się nim ze społeczeństwem.

————-

Jutro raczej nie będzie mi się chciało po raz kolejny analizować chorego umysłu „nadśledczego” ale jestem ciekaw, jakie to prawne działania zostaną podjęte przez polskie władze, aby jeszcze bardziej się skompromitować i aby znów wzbudzić ferment. Tli się we mnie tylko słaba nadzieja, że Putin „na odczepnego” wyda jednak polecenie ujawnienia treści rozmowy między braćmi, która wg. wielu ekspertów z pewnością gdzieś została zarejestrowana. Nie musiała być wcale długa, bo wyobrażam sobie ją np. tak:

Jarek, dzwonię z samolotu, bo mówią że jest mgła na lotnisku i może być problem z lądowaniem.

– Kto tak mówi?

No podobno piloci

– A co oni mają do gadania, nie wiedzą kto rządzi?

A kto rządzi?

– Na pokładzie Ty, jako zwierzchnik sił zbrojnych

To co mam robić?

– Masz zameldować wykonanie zadania po wylądowaniu

Czyli mam im kazać lądować mimo mgły?

-Możesz to załatwić przez jakiegoś generała lotnika

Świetny pomysł, w razie czego nie będzie na mnie

– No właśnie, i na mnie tym bardziej – hłe, hłe, hłe

No to się rozłączam i do zobaczenia

– Na razie, uważaj na siebie

Czy w razie ujawnienia rozmowy o podobnej treści prezes rzuciłby się na linę? Albo czy dałby się śmiertelnie pogryźć kotu? Szczerze mówiąc – wątpię. Również bardzo wątpię, czy on wierzy w ten zamach, a w zasadzie jestem niemal pewien, że nie. I na tym właśnie m.in polega „wyrafinowana” podłość tego człowieka, który dla własnych celów i dla własnej ambicji skłócił cały naród, a teraz korzystając „z okazji” wraca do tematu, który wydawał się już zamknięty. Dlatego zdecydowanie optuję za tym, żeby gdy będzie już po wszystkim, nie traktować jednak osobistej traumy Jarosława Kaczyńskiego jako okoliczności łagodzącej. Bo to trochę tak, jakby np. usprawiedliwiać agresję Putina tym, że jest na coś poważnie chory, albo że w czasach KGB był niedoceniany. Pan Kaczyński też próbuje zapisać się historii i to właśnie historia wystawi mu świadectwo z czerwonym paskiem. Tyle, że czerwień w tym wypadku nie będzie wyróżnieniem na plus.

Pantryjota

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Polityka, geopolityka (6)
  1. Quartz pisze:

    Od dawna wiadomo że to ruski agent i psychol jednocześnie, gdyby pokusić się na rozdzielenie tych przypadłości.

  2. Pantryjota pisze:

    Quartz,

    Smaczku sprawie dodaje fakt, że to w pewnym sensie „mentor” prezesa.

  3. Quartz pisze:

    Pantryjota,

    Tak do końca nie wiadomo kto nad kim panuje i steruje.

  4. Pantryjota pisze:

    Na samej górze jest Szatan:)

  5. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    Herbert Rosendorfer
    :)))

    W całkiem ładnym miejscu umarł…
    Pomyśleć że czytałem jego literaturę na 20 lat przed jego śmiercią.

    A mogłem go odwiedzić za życia.

  6. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    Szalony Antoś jest nieszczęściem (niestety) ideologiczno-psychiatrycznym dla Polski/obywateli polskich.

    Skoro był w szpitalu psychiatrycznym takie miewa odloty, to widać że polskie psychiatryki są nieskuteczne

Dodaj komentarz