Cisza, więc o miesięcznicy dzisiaj

Moi mili,

Pomyślałem sobie, że starczy o tych kaczorach i wyborach, a ponieważ dzisiaj kolejny 10-ty jak co miesiąc, to tym razem skorzystam z mojego dorobku w zakresie teorii katastrof. Wybór jest trudny, bo napisałem na ten temat bez mała 30 sążnistych felietonów, z których kilka było tak brutalnych, że wywołało reakcje odpowiednich czynników, silnie uwrażliwionych na donosy.

Żeby pokazać kryteria, specjalnie dobrałem 2 wpisy, z których jeden był właśnie ukryty, a który, to już pozostawiam domysłom moich czytelników.

28.03.2012 16:06 68

Zamach, czyli zgroza, a nie brzoza lub nadmuchiwana koza

Przyszedł czas, abym ponownie zabrał głos w sprawie, od której zależy przyszłość Polski.

Co prawda prezes widzi ją czarno i zarzuca Tuskowi chęć zagłady naszego narodu, ale jeśli uda się dowieść, że Smoleńsk to nie był „zwykły” wypadek lotniczy, tylko niezwykły zamach, to być może Polska odrodzi się jak przysłowiowy Fenix z urny i nowa nadzieja wstąpi w serca rodactwa.

Tak więc pozwólcie Państwo, że podsumuję to, co oni już wiedzą i w co pozostali nie chcą za cholerę uwierzyć:

W świetle ostatnich rewelacji z Brukseli coraz bardziej staje się jasne, że nie żadna teleskopowa brzoza, nie błąd bezbłędnego pilota, nie jakieś durne wysokościomierze, ani tym bardziej niedziałające „uchody”, tylko dwa wybuchy na pokładzie spowodowały destrukcję naszego samolotu i w konsekwencji największą katastrofę w dziejach lotów wojskowych, a nawet mieszanych.

Jedna pani w Radiu Maryja mówiła, że te wybuchy zarejstrowały nasze radary, a ksiądz redaktor nie zaprzeczył, choć również nie potwierdził.

Trochę szkoda, że to były dwa wybuchy a nie jeden, bo słynna teoria mówi o Wielkim Wybuchu w liczbie pojedynczej, ale być może kosmos właśnie zaczyna się kurczyć i to spowodowało naprężenia w kadłubie i w konsekwencji katastrofę. Co prawda tego typu spekulacje nie idą w parze z teorią zamachu, ale gdzie jest powiedziane, że każdy bloger ma ulegać modnym trendom i bezkrytycznie wierzyć we wszystko, co próbują nam wpierać pokrzywdzeni przez los i przez Putina, wespół z Tuskiem i Komorowskim ?

Ci biedacy nieustajaco wierzą w historyczne znaczenie poległego prezydenta i w to, że jego śmierć to była czyjąś idee-fixe, lub mówiąc nieładnie, że była komuś „na rękę”. To ja może przypomnę, że nawet Hitler „doczekał” się tylko jednego, w dodatku niezbyt udanego zamachu, a trochę bardziej nabruździł Rosji niż Lech Kaczyński, lecąc na pomoc Gruzji.

W tym kontekście warto przypomnieć wypowiedź S.Lema, który już na długo przed katastrofą mówił, że Polska to zaścianek i nikogo na świecie nie interesuje, że u nas są jakieś Kaczory.

Oczywiście zamachu mógł dokonać również jakiś muzułmanin w rewanżu za więzienie CIA i sądzę, że ten wątek też prędzej czy później zostanie wzięty pod uwagę.

Gdzieś kiedyś czytałem, że na pokładzie jakiegoś samolotu ktoś podłożył bombę, bo chciał w ten sposób pozbyć się zdradzającego małżonka, więc może warto by również podjąć ten wątek tym bardziej, że wiemy o co najmniej jednym rozwodniku, który skąpił alimentów, a który leciał do Smoleńska.

Jak niektórzy wiedzą, założyłem specjalne lubczasopismo poświęcone w całości teoriom katastrof, choć nie jest moją ambicją rozwijanie tej gałęzi matematyki, a jedynie zebranie w jednym miejscu możliwie jak największej ilości absurdów związanych z wypadkiem w Smoleńsku.

Oto link dla zainteresowanych:

https://lubczasopismo.salon24.pl/urle/

Choć z drugiej strony, może warto by jednak zwrócić się do jakiegoś specjalisty skoro:

Teoria katastrof (nazywana również teorią morfogenezy lub teorią przejść nieciągłych) to dział matematyki, zajmujący się systemami dynamicznymi, w szczególności sytuacjami, gdy ciągła zmiana parametru kontrolnego prowadzi do jakościowych zmian zachowania systemu. Jej autorem jest francuski matematyk René Thom. Teorię katastrof próbowano stosować do opisu zachowań społecznych, lecz z małym skutkiem. Sprawdziła się natomiast w zastosowaniach technicznych.

Mamy przecież do czynienia z techniką. Co prawda przaśną, radziecką, ale jednak. Przecież nikt nie zaprzecza, że jednak doszło do katastrofy, abstrahując od jej przyczyn.

Na koniec powiem Państwu, że odczuwam jednak pewną ulgę z powodu faktu, że nieszczęsna brzoza nie zajmuje już tyle miejsca w rozważaniach ekspertów. Sam mam brzozę na podwórku i mało brakowało a bym nie wytrzymał i ją ściął w przypływie rozpaczy. A tak, nadal będzie dawać cień latem i koty będą miały którędy wchodzić na dach. Mgła też już jakby się rozwiała i i tym optymistycznym akcentem kończę, udając się na taras w cień brzozy.

No i jak to czasem mam w zwyczaju, dedykuję niektórym wiersz:
Zamach

Siedzicie w dusznym kawiarniach,
w parnych tchach dni-lokomotyw,
które nie jadą już nigdzie,
bezradne, zlane potem.
Dzień – parująca masarnia
co rano dyszy i rzęzi,
póki jak balon zmęczony
na cierniach słów nie ugrzęźnie.
Noce zmącone są, duszne
w łaszących się woniach perfum,
ach! cały ten świat wasz blady
rozkłada się w nocy jak ścierwo.

. . . . . . . . . . . . . . . .

Twarze pomięte i brudne –
– kartki rzucone w próżnię.
Chodzę po pustych ulicach,
stacji zgubionej dróżnik.
Nocą rozlaną jak ołów
wyjdę przez parną krwią bramę
i…
rzucę przestrzeń
jak bombę
pod świat wasz – duszny atrament.
Strasznym rozpękiem zieleni
czerń się osypie po wietrze
szeroko…
ocean błękitny
(w horyzont rozleje się przestrzeń)

K.K. Baczyński

————————-

16.07.2011 16:20 152

Obcy, 97 pasażer Tutki – czyli sen katastroficzny

Miałem dziś sen i mną wstrząsnął do głębi, bardziej niż Biała Księga :(((

Śniło mi się, że na pokładzie naszego Tupolewa tuż przed katastrofą znalazł się Obcy.

Zmaterializował się w toalecie, kiedy zmierzał do niej pewien generał. Mimo obycia na wielu frontach walki ideologicznej, generał na widok Obcego nie zdzierżył i dał plamę. Plamę tę zauważył wchodzący do kabiny pilotów szef protokołu i zapomniał języka w gębie, co wyraźnie rozkojarzyło załogę i tak już rozkojarzą obserwowaniem wysokościomierzy w ilości szt 2, z których każdy pokazywał inną wartość, a na domiar złego wzrok ich nie sięgał tam gdzie zazwyczaj sięgać powinien, z powodu mgły o nienaturalnej konsystencji.

Brak instrukcji od szefa protokołu spowodował, że dzielne chłopaki nie zauważyli, że samolot zaczyna być powoli obezwładniany przez działania Obcego, który upuszczał hel w toalecie, bo jak wiadomo Obcy nie puszczają zwykłych bąków, tylko helowe.

Atmosfera gęstniała i nikomu nie wolno się z tego śmiać. Polskę kochać trzeba i szanować, nie deptać flagi i nie pluć na godło.

Obcy tak naprawdę nie miał wcale złych zamiarów, on po prostu potrzebował skorzystać z toalety, ale skąd mógł wiedzieć, że w pobliżu lotniska, podobnie jak na dworcu, z toalety korzystać nie wypada.

No i się narobiło……

A jak ktoś uważa, że sobie jaja robię, to muszę się z nim zgodzić….

Zgodzę się nawet, że są to zgniłe jaja i czuć zapach siarkowodoru.

Choć nie do końca, bo mam też nadzieję, że niektórzy zrozumieją, co kryje się pod płaszczykiem ironii…

W razie czego można wezwać egzorcystę albo nawet admina, co czasem na jedno wychodzi.

Jak zjem obiad, to może coś dopiszę, ale co tu dopisywać, jak wszystko jasne…..

P.S.

Zjadłem, przeczytałem i nic nie zmieniam ani nie dopisuję, co rzadko mi się zdarza. Czyżbym osiągnął ostateczny stopień doskonałości ? :))

Czuję, że jestem przeciwległym biegunem Antosia, którego lico tuż po urodzeniu niedwuznacznie określało płeć i o którym pisarz pisał tak:

„To musiał być chłopiec. Natura nie byłaby aż taka okrutna, by coś takiego zrobić dziewczynce. Żaden pojedynczy rys jego twarzy nie był bardziej niż znośnie brzydki, ale kombinacja stanowiła więcej, niż tylko sumę części „

( Potworny regiment )

A w innych dziełach, innych autorów też jest sporo o takich Antosiach:

Z powrotem w Dolinie Lamentu

„Antoś bez trudu znalazł drogę do Doliny Lamentu: leciał wzdłuż szosy, a na rozwidleniu wybrał wąską asfaltową dróżkę, prowadzącą do Długiego Lamentu.
Szybując ponad wiejską drogą, czuł coraz szybsze bicie własnego serca. Z rosnącym niepokojem rozglądał się dookoła, czy nie ma w pobliżu jakiegoś wampira, na przykład ciotki Doroty.
Ale tylko raz przeciął mu drogę nieduży ptak, chyba sowa.
Antek obniżył lot i trzymał się w pobliżu drzew. Nie było to łatwe: musiał uważać, żeby nie zaplątać się w gałęzie, ale w ich cieniu był bezpieczniejszy”

( Wampirek i kronika rodzinna )

A z okazji ukrycia notki mam coś dla admina:

Myślę, że jestem……

Pantryjota

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. ViC-Thor pisze:

    Szalony Antek jest wzorcem niczym gaz z Ypres.

  2. ViC-Thor pisze:

    PS

    Na wzorzec z Sevres szalony Antoś się nie nadaje, jest zbyt ciężki, że długości nie wspomnę.

    Nie potrafię inaczej myśleć o Antku, niż z przedrostkiem 'szalony’, taj jak nie potrafię o Winstonie Churchill-u inaczej niż z tytułowaniem SIR na początku. To jest dopiero przyzwyczajenie,silniejsze niż nałóg tytoniowy, tabakowy, jak to u Słowińców.

  3. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    Znam ten gaz z opowiadań dziadka.

  4. ViC-Thor pisze:

    I?
    Pantryjota,

  5. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    Dziadek był wcielony do armii niemieckiej w młodości, która walczyła z francuską, również pod Ypres.

  6. ViC-Thor pisze:

    To wiem, szczegóły penetrują me swoje chcąc wyprzeć wyobraźnię.

  7. ViC-Thor pisze:

    ViC-Thor,

    me swoje, nie swoje

  8. ViC-Thor pisze:

    ViC-Thor,

    me zwoje

  9. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    A może jednak swoje ?:)

  10. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    psiakrew

    ZWOJE

  11. buggy_swires pisze:

    Drogi Pantryjoto,
    przyjemnie poczytać Twoje stare felietony, ale w „Obcym” wkradł się błąd. Cytata o Nobbym Nobbsie pochodzi ze „Straży nocnej”. W Potwornym regimencie nie ma nawet wzmianki o Nobbym. Przepraszam, że się czepiam, ale sir Terry, z wiadomych względów, sam już się tutaj nie wypowie.
    Serdeczności,
    b_s

  12. Pantryjota pisze:

    buggy_swires,

    Drogi, choć rzadko widywany Buggy,

    Dziękuję za sprostowanie, ale nie jestem specjalistą od zmarłego pisarza, więc musiałem zawierzyć Google.
    Nie traktuję tego jako czepiania się, tylko jak głos fana.
    Mojego zresztą pewnie też :))

    Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do większej aktywności.

    P.

Dodaj komentarz