I po co im to było?

Dziś nie o polityce, tylko o muzyce, bo jak niektórzy wiedzą, to akurat moja działka jest w pewnym sensie.

Właśnie miał premierę ostatni rzekomo utwór Beatlesów, który rodził się bólach ćwierć wieku i gdy do pracy zaprzęgnięto sztuczną inteligencję w celu poprawy jakości nagrania, to cały świat wstrzymał oddech, czekając na efekty.
Jako fan Beatlesów „od zawsze” jestem bardzo zniesmaczony tym czymś, bo nie dość, że kompozycja Lennona jest delikatnie mówiąc taka sobie i jako żywo przypomina „wypociny” z ostatnich lat jego życia, to na dodatek cała warstwa muzyczna to jak dla mnie wielka porażka. Bardzo kiepskie, banalne do bólu partie smyczków (George Martin pewnie przewraca się w grobie gdy słucha tego, co synalek spłodził), bas Paula jest zupełnie „od czapy” i w dodatku słabo słyszalny, bo brak mu selektywności znanej z nagrań sprzed 50 lat, gitarka Harrisona coś tam przynudza bez specjalnego związku z tematem i generalnie całość jest totalnie niespójna i nie robi na mnie żadnego pozytywnego wrażenia. I co zastanawiające, właśnie najwięcej „pretensji” mam do produkcji, a przecież brali w tym udział fachowcy z wysokiej półki i pozostali dwaj członkowie zespołu. Warto więc postawić pytanie, czy to może wina owej „sztucznej inteligencji”, która ładnie „wyciągnęła” głos Lennona z zaszumione i „zafortepianionej” taśmy kaseciaka. Jeśli jednak ludzie mieli więcej do powiedzenia, to wyszedł z tego dość żenujący klops i całe to wielkie „halo” wokół wydarzenia wydaje się tylko akcją medialną, gdzie nie tyle liczy się efekt artystyczny, co granie na sentymentach. Inaczej mówiąc, bardzo wiele hałasu o nic.

No ale zawsze można przecież włączyć sobie muzykę graną przez tych chłopaków gdy jeszcze nie wiedzieli, że po śmierci będzie się z nich robić odgrzewane kotlety. Choćby coś takiego, mniej może znanego, ale słuchałem tego pewnie z 1000 razy, a tego ostatniego 2 i wystarczy:

https://www.youtube.com/watch?v=FusIKjztap8

Jedyny pozytyw jest taki, że jak widać, zarówno Paul jak i Ringo trzymają się świetnie i oby żyli jak najdłużej, bo są w końcu świadectwem tamtych czasów, jakże wspaniałych dla muzyki.

Pantryś

 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Kultura i sztuki wszelakie (2)
  1. Wito pisze:

    A ja to wiedzę tak: oczywiście, że akcja medialna i popularnościowa, ale bardzo sympatyczna i chyba niespecjalnie komercyjna. Chyba nie widzę nic złego w odwoływaniu się do sentymentów, sam jestem osobą sentymentalną. Przecież gdy słucham muzyki, to nie jestem wyłącznie odbiorcą jakości muzycznej i tekstowej, ale też emocji. Akcja z nową piosenką sprawiła, posłuchałem sobie innych utworów Beatlesów – było miło.
    Piosenka rzeczywiście przeciętna, ale przecież oni nie robili samych arcydzieł.

  2. Pantryjota pisze:

    Rzecz w tym, że to nie jest piosenka Beatlesów, tylko dołożone tło do starego wokalu piosenki Lennona. Choć doskonale wiadomo, że co prawda kompozycje Beatlesów zawsze podpisywane były Lennon-McCartney, to wiele z nich tak naprawdę skomponował albo jeden albo drugi. Ale grali je wspólnie, czy to na żywo czy w studio, a w tym przypadku to „sztuczny twór” i jak dla mnie bardzo nienaturalnie brzmiący. Dlatego nie wnikam, czy to sympatyczna komercja, czy coś innego. Chodzi mi wyłącznie o efekt „artystyczny” a ten jest po prostu słaby.

    Posłuchaj np. linii basu tutaj i porównaj z tym „nowym”. A to było nagrane 55 lat temu:

  3. Wito pisze:

    Różnica jest, bezapelacyjnie. Ale nie byłby aż tak surowy. Ta piosenka jest na poziomie tych słabszych (a nie beznadziejnych) kawałków Beatlesów.

Dodaj komentarz