Koniec z adopcjami polskich dzieci przez escobarczyków

Walka o przetrwanie narodu polskiego to nie tylko inicjatywy pana Macierewicza w kwestiach wojsk samoobronnych, to nie tylko program 500+, a nawet nie tylko poświęcenie przez naczelnika państwa własnego życia rodzinnego na rzecz dobra ogółu. Otóż jak się dowiadujemy, nowa władza zadbała już o rzecz niesłychanie istotną, a mianowicie o to, żeby polskie sieroty mogły być adoptowane wyłącznie przez polskie rodziny. To niesłychane, że dopiero teraz wprowadza się przepisy, które powinny obowiązywać od zawsze, a nawet jeden dzień dłużej.

Oczywiście za taką ustawą czy rozporządzeniem muszą pójść czyny, tak więc odebrano prawo do zajmowania się tymi adopcjami Towarzystwu Przyjaciół Dzieci, bo to przecież nie o dobro dzieci chodzi, tylko o dobro Polski, tej Polski.

Myślę, że kolejnym krokiem na tej drodze powinno być zakazanie rodzenia dzieci przez matki Polki poza granicami kraju, a każdy taki poród powinien być traktowany jako przestępstwo i karany z całą surowością, łącznie z prawem do odebrania takiego dziecka i przekazania go do adopcji. Oczywiście powinny być również powołane odpowiednie służby, które dostarczałyby w ten sposób powitych obywateli z powrotem do kraju rodzinnego, gdyż można przyjąć z dużą dozą prawdopodobieństwa, że matki dobrowolnie oddawać by ich nie chciały.

Kolejna kwestia, która czeka na nowe regulacje prawne, to rzecz jasna możliwość adopcji przez obywateli polskich dzieci innych narodowości, bo przecież nie może być tak, żeby polska rodzinna bezkarnie mogła sobie zaadoptować jakiegoś Czeczeńca czy innego Escobarczyka. Uważam, że zezwolenie na taką adopcję po pierwsze powinno sporo kosztować, po drugie, rodzina ubiegająca się o to musiałaby być rodziną aktywnie praktykującą katolicyzm i posiadającą zaświadczenie o pozytywnych wynikach badań genetycznych na polskość.

https://wyborcza.pl/7,75398,21289234,adopcje-juz-tylko-po-katolicku-osrodek-diecezjalny-przyznaje.html#BoxGWImg

Hasło Polska dla Polaków nabiera w dzisiejszych czasach szczególnego znaczenia, również w obliczu zagrożeń masońskich, przed czym zresztą ostrzega Radio Maryja:

doktryna masońska

Aż się boję przypomnieć, jak to z Mowglim było i kto go adoptował.

A teraz wybieram się na spacer z suniami, które być może tęsknią już za wiosenną bujnością traw
wiosenna bujność traw

Pantryjota

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. ViC-Thor pisze:

    Dr Ventura Ace

  2. Amstern pisze:

    Kubus i Puchatek, tez TAKA ksiazka.

    W kuluarach Sejmu RP prywatny ochroniarz Kaczynskiego pobil posla Nitrasa.
    Albo tez odwrotnie.
    W radio pojawily sie jakies zaklócenia.

  3. Kfiatushek pisze:

    „Nie jest ważne czy w Polsce będzie kapitalizm, wolność słowa, czy w Polsce będzie dobrobyt. Najważniejsze, żeby Polska była katolicka.”

    Henryk Józef Goryszewski, 1993 rok.

  4. Pantryjota pisze:

    Kfiatushek,

    Katoholizm to straszna choroba.

  5. Pantryjota pisze:

    Amstern,

    Warto rozmawiać 🙂

  6. Kfiatushek pisze:

    Staram się już nie denerwować, ale czasami ręce mi opadają. Inne fragmenty ciała też. Głupota jednak powinna boleć! Czemu są tu winne sieroty?!

  7. Pantryjota pisze:

    Kfiatushek,

    Pochylmy się ze współczuciem nad Mileną:

  8. Pantryjota pisze:

    A tego pana żonie mózg wyprali Masoni i on się pyta, czy można ten mózg jakoś ODPRAĆ :))

  9. Kfiatushek pisze:

    Pantryjota,

    Współczuję. Poczucie, że wyrzeczenie się seksu, używek i utrata wiary w siebie jest drogą do szczęścia to najgorszy z możliwych wyborów drogi życia. A wystarczyło uwierzyć w siebie i robić to, co uważa się za dobre dla siebie samej. Moim życiem kieruję ja, nie nakazy pasterzy sprzed 6000 lat. Ja owcą nie jestem.

  10. Pantryjota pisze:

    Kfiatushek,

    Ciężko jest „odprać” wyprany mózg.

  11. Kfiatushek pisze:

    Pantryjota,

    Loża masońska, orgie, narkotyki, trucizna. Ma facet wyobraźnię. Symbol masonów to cyrkiel i węgielnica, a nie gwiazda Dawida, w dodatku z tetragramem. Ja bym postawiła diagnozę: mania prześladowcza. To się daje leczyć.

  12. Kfiatushek pisze:

    Pantryjota,

    Jak ktoś ten mózg posiada, to zawsze znajdzie się odpowiedni Vanish, który „odpierze”. Kiedyś robiono to na gorąco: wsadzano do pieca na 2 zdrowaśki. Tym, którzy przeżyli czasem pomagało. U tego pana to tylko środki chemiczne, albo kijanka.

  13. deda pisze:

    Kfiatushek,

    Jako absolwent szkoły TPD jestem zbulwersowany ograniczaniem uprawnień tej zasłużonej organizacji jeśli jednocześnie uprawnienia do zajmowania się adopcją będą miały takie klerykalne organizacje, o których mówi Marczuk:
    „Jak podkreślił, docelowo adopcjami zagranicznymi zajmować się ma jeden ośrodek, bo i adopcji będzie mniej. 17 stycznia MRPiPS wydało rozporządzenie, w myśl którego uprawnienia do prowadzenia tych procedur mają dwie placówki: Diecezjalny Ośrodek Adopcyjno-Opiekuńczy Centrum Służby Rodzinie i Życiu w Sosnowcu i warszawski Katolicki Ośrodek Adopcyjny przy ul. Grochowskiej”

    https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/324546-marczuk-adopcjami-zagranicznymi-ma-zajmowac-sie-jeden-osrodek

  14. Pantryjota pisze:

    deda,

    Absolwent to brzmi dumnie:)

  15. deda pisze:

    Pantryjota,

    Nam w TPD wręcz mówili, że mamy być grzeczni i pilni, bo kształcimy się na kadry kierownicze!

  16. Pantryjota pisze:

    Kfiatushek,

    Już kiedyś wspominałem, że miałem dziadka, specjalistę od Masonów :))
    Nawet w Wikipedii o tym piszą.

  17. Kfiatushek pisze:

    deda,

    Ależ to proste jak rogalik. Kto będzie kasował pod stołem grube tysiące euro i dolarów za adopcje zagraniczne? No kto?

  18. McQuriosum pisze:

    Kfiatushek,

    dlaczego akurat pod stołem , skoro będzie to prowadzone Ad maiorem Dei gloriam?
    Albowiem kto księżom czegokolwiek w dzisiejszej Polsce zabroni?

  19. Pantryjota pisze:

    McQuriosum,

    Może chodzi o to, żeby dzieci księży nie oddawać na pastwę ludzi innej wiary, albo – nie daj Bóbr – zupełnie niewierzących?

  20. Kfiatushek pisze:

    McQuriosum,

    Widziałeś kiedyś rachunek za usługi kapła(o)ńskie w kk? Ja jeszcze nigdy. Wszystko kasują pod stołem, w kopercie i „co łaska, ale nie mnijej niż…”. Dlaczego ja miałam płacić w Polsce uczciwie podatki, skoro oni nie muszą? Jasne, że będę nadal unikać płacenia podatków w kraju, gdzie mafia żyje bez płacenia za dochody. W czasach minionych kazano mi zapłacić równowartość mojej ówczesnej pensji asystentki w klinice za zgodę biskupa na ślub kościelny z obcokrajowcem (dodam, że mąż jest katolikiem). Już nigdy potem nie zapłaciłam mafii ani grosza z moich pieniędzy. Niech się udławią wdowim groszem moherów. Chwała Bobrowi!

  21. Kfiatushek pisze:

    Pantryjota,

    Ci niewierzący z zagranicy zapłacą 10 razy tyle. Stać ich na to przecież, a ofiara Bogu miła, on o kapła(o)nach nie zapomina.

  22. deda pisze:

    Kfiatushek,

    Teoretycznie biorąc nie może być cennika za usługi zbawielnicze, bo to niezgodne z doktryną ( ” darmo otrzymaliście- darmo dawajcie”). Z kolei gmina wyznaniowa jeśli potrzebuje personelu naziemnego, to musi go utrzymać. Przyjęte w krk formy finansowania kleru bazują na feudalnych praktykach ( magnat nie wystawiał królowi faktury za usługi hotelarskie, a król mógł jeść i spać u kogo chciał, bo w skomplikowanej strukturze własności wszystko było jego) . W sytuacji , gdy owiec do strzyżenia ubywa , Polaka ucieka się do rozwiązań francusko- czechosłowackich ( duchowni na etatach): may więc kapelanów rozformowanych jednostek wojskowych, katechetów mało licznych zespołów klasowych , etaty szpitalne, więzienne, policyjne, radiowe,…. a także niebagatelne dotacje państwowe na Końkordat i utrzymanie misjonarzy w obcych krajach…
    Państwo ma za to obsługę części artystyczno-religijnej różnych uroczystości oraz udostępnianie mównicy politykom podczas nabożeństw.

  23. Pantryjota pisze:

    deda,

    Szanowny kolego Dedo (mam nadzieję, że się odmienia ten nick)
    Może chciałbyś pisać tutaj własne notki?
    Myślę, że wielu by tego chciało oprócz mnie…

  24. Kfiatushek pisze:

    deda,

    Zawsze sądziłam, że ludzie w Europie od czasów feudalnych przeszli w fazę kapitalizmu, a potem stwierdzili naocznie, że socjalizm nie jest wyborem godnym uwagi. Stosowanie metod z epok słusznie minionych nie świadczy o mądrości narodu, a wprost przeciwnie. Nic dziwnego, że elity umysłowe uciekają, a pozostałe „elyty” wyjeżdżają na wakacje do San Escobar. Za co nas historia tak pokarała?!!

  25. deda pisze:

    Kfiatushek,

    Kapitalistyczny jest model finansowania u luteran ( składki członkowskie, w Polsce opłacane indywidualnie na konto parafii, w Niemczech ściągane przez aparat państwowy).
    Model kapitalistyczny jest prostszy, co nie znaczy , że we wszystkich dziedzinach lepszy: skrzypce wytworzone od początku do końca przez feudalnego mistrza uchodzą zwykle za lepsze niż te powstałe w kapitalistycznej manufakturze, gdzie każdą część wytwarza ktoś inny.
    Z kolei socjalizm ( choć w praktyce okazał się mało efektywny) teoretycznie lepiej sprawdza się w zakresie mecenatu państwowego dla kultury.
    W początkach porewolucyjnego Kraju Rad, gdy brakowało żywności, ludzie dostawali tzw. ” pajok” podczas uczestnictwa w koncercie. Wytworzyło to taki łuk warunkowy, że wielokrotnie zaobserwowałem, że specjaliści radzieccy , których gościliśmy w B-szczy, zaraz po przyjeździe- zamiast odpocząć, odespać-zaczynali się od razu domagać oprowadzania po muzeach i filharmonii…

  26. deda pisze:

    Pantryjota,

    Jak dojrzeję , dam znać 🙂

  27. Pantryjota pisze:

    deda,

    Moim zdaniem już dawno dojrzałeś, jeszcze w PZPR 🙂

  28. Eva70 pisze:

    Udostępniłam na swoim tzw. profilu na Fb Twój radiomaryjny mem z takim „wprowadzeniem”:
    Poczciwy bohater cyklu powieści dla dzieci angielskiego pisarza Hugh Loftinga, weterynarz z Puddleby nad rzeką Marsh, który kilka pokoleń małych czytelników uczył zrozumienia i miłości do zwierząt doczekał się w XXI wieku lustracji w Polsce.
    Zapewne cieszy się w zaświatach ks. Marian Pirożyński – autor wydanego w 1930 r. dziełka „Co czytać” – poradnika dla „niewyrobionej duchowo” młodzieży. Tak jak czuwający nad moralnością Polaków potentat medialny z Torunia był on
    redemptorystą. Ówczesna prasa, w tym także katolicka ostro skrytykowała dziełko ks. Pirożyńskiego (m. in „Wiadomości Literackie”, „Robotnik”, „Kultura”, „Dwutygodnik Literacki”, „Zwiastun Ewangeliczny” i oczywiście – Tadeusz Boy-Żeleński). Ks. Pirożyński stał się symbol katolickiego obskurantyzmu. Władze zakonne zakazały mi polemiki z krytykami jego książki, zwłaszcza z Boyem. Ach gdzie te czasy?

  29. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    To prawda, że trochę brakuje dziś Boya i choćby Słonimskiego, no ale robię co mogę :))

  30. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Parafrazując Słonimskiego, który parafrazował Poniatowskiego, mógłbym powiedzieć o sobie tak:

    Bóbr mi powierzył humor Polaków

    A Słonimski kiedyś tak sobie marzył :

    Chcemy żyć w zwyczajnym kraju. Nie na szańcach, na bastionie, nie na barbakanie, nie na przedmurzu, ale w zwyczajnym kraju. Nie chcemy ani misji dziejowych, ani przewodnictwa, nie chcemy mocarstwowości, ani imperializmu.

    W 1941 w Londynie…

  31. Eva70 pisze:

    Pantryjota,

    Właśnie dlatego, że Bóbr Ci „powierzył humor Polaków” lubię czytać Twoje teksty na wiadomy temat, bo Ty, w przeciwieństwie do większości „komentatorów” nie traktujesz tego zjawiska, z jakim przyszło nam się zmagać, z nienależną mu powagą. Gdyby wszyscy tak postępowali zamiast „uczenie” dywagować o uwarunkowaniach społecznych, ekonomicznych i temu podobnych dyrdymałach, to byłoby to o wiele skuteczniejsze. 🙂
    Zainspirowałeś mnie tymi cytatami z pana Antoniego – będę go też cytowała.

  32. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    A wiesz, że Adaś M. był jego sekretarzem?

    Pisze tak:

    (…) był moim wspaniałym Szefem, a ja jego sekretarzem. Ale kieruje mną nade wszystko przekonanie, że był on wspaniałym obywatelem Polski demokratycznej, Polski niezgody na projekty totalitarne i sądy dyktatorskie. Taki był przez całe niemal życie, poza krótkim okresem kapitulacji w latach 1951–53, gdy – ze strachu i niewiedzy – wykonał kilka oportunistycznych gestów posłuszeństwa wobec dyktatury komunistycznej. Świadom tego grzechu pisał po latach: „Że byłem kiedyś małoduszny,/ Że kiedyś zbrakło mi odwagi/ I że milczałem wbrew sumieniu,/ Umierający chcę być nagi./ Chcę zrzucić z piersi ciężar duszny/ I raczej spocząć w zapomnieniu,/ W przydrożnym prochu i popiele,/ Niż na wysokim katafalku/ W waszych fałszywych bóstw kościele”.

    Autor: Adam Michnik, 40 lat bez Słonimskiego, „Gazeta Wyborcza”, 3–4 września 2016.

  33. Eva70 pisze:

    Pantryjota,

    Wiem Pantryjoto Drogi o Adasiu prawie wszystko. 🙂 Ta posada była dla niego bardzo ważna, bo po wyjściu z paki z wilczym biletem nie mógł ani studiować, ani znaleźć roboty. Nie pamiętam, kto polecił Słonimskiemu młodziutkiego Adasia (chyba W. Bartoszewski), ale ta praca była dla niego bardzo ważna pod wieloma względami – miał ciekawe zajęcie, bo robił mu kwerendy do Alfabetu…, przy okazji świetnie poznał prasę dwudziestolecia, poznał ciekawe środowisko Poety, zarobił parę złotych, ale przede wszystkim skorzystał, że tak powiem formacyjnie jako człowiek, bo obcowanie z taką osobowością zawsze wzbogaca, no i to zatrudnienie ułatwiło rektorowi UAM w Poznaniu przyjęcie go na studia mimo niechęci władz, a tak by mu wytykali na dodatek brak wykształcenia. 🙂

  34. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    No i to powiedzenie, co się przypisuje Bartoszewskiemu o przyzwoitości, to jest Słonimskiego, który z kolei twierdził, że tak mówił jego ojciec.
    Skąd usłyszał je ojciec chyba nie podaje :))
    Chodziły legendy, że Adaś studia skończył w więzieniu, co jakoby miało być dowodem na łaskawość władzy ludowej i na dobrodziejstwa resocjalizacji.

  35. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    Tak sobie pomyślałem, że może kiedyś też zatrudnię sekretarza, albo nawet sekretarkę, aby móc tego kogoś wzbogacić „formacyjnie” 🙂

  36. deda pisze:

    Pantryjota,

    studia ukończył jako ekstern w 1975 na UAM ( promotor prof. Trzeciakowski). Z więzienia zwolniony w 1969, a studia podjął w 1970 lub nieco później, więc eksternistycznie, ale z wolnej stopy. Z zasądzonych 3 lat odsiedział rok, być może w tym czasie coś czytał fachowego, więc można od biedy powiedzieć, że 20 % studiów odbył w celi, ale nijak, że SKOŃCZYŁ je w więzieniu.

  37. Pantryjota pisze:

    deda,

    Mógł się w międzyczasie nauczyć grać na gamelanie 🙂

Dodaj komentarz