Sensacyjny wywiad dla portalu pantryjota.pl

Kochani,

Pojechaliśmy sobie wczoraj z moją panią do rodziny na Żoliborz, jak to mamy w zwyczaju co 2 tygodnie. Panią moją zostawiłem na pogaduchy, a sam udałem się na spacer po okolicznych, sympatycznych uliczkach. Pomyślałem sobie, że przejdę się przed domem pana prezesa Prawych i Sprawiedliwych, żeby zobaczyć tych emerytów z GROM-u, pilnujących bliźniaka za moje pieniądze, który teraz już im się jednak przynajmniej nie myli z nikim, chyba, że po pijaku.

Jak pomyślałem tak zrobiłem i jakież było moje zdumienie, gdy za płotem kamienicy dostrzegłem najpierw kota, a potem pojawił się ON, z miską karmy w dłoni. W mojej głowie zaświtała błyskawiczna i nieco szalona myśl, że może poproszę pana prezesa o krótki wywiad dla portalu pantryjota.pl, co od razu ustawi mnie w jednym szeregu z panem red. Janke, który kiedyś przeprowadził osobistą rozmowę z prezydentem USA.

Ja byłem w o tyle lepszej sytuacji, że mogłem sobie pozwolić na zadawanie pytań po polsku, co oczywiście było też komfortową sytuacją dla pana prezesa, no ale o tym za moment.

Korzystając z faktu, że noszę w portfelu legitymację dziennikarską (co prawda nieaktualną, niemniej jednak ze zdjęciem i stosownymi pieczęciami),

press

wyjąłem ją jednym płynnym ruchem i skierowałem się do budki strażnika, który jednak  spał snem sprawiedliwego gromowca. Nie mając więc komu pokazać dokumentu, obszedłem budkę i stając za płotem zwróciłem się wprost do prężącego się za płotem kota w te słowa, zaczerpnięte z klasyki:

Podejdź no do płota, jako i ja podszedłem

Kot nawet na mnie nie spojrzał, ale za to prezes się uśmiechnął i rzekł:

On nie przepada za obcymi, jest trochę nieufny

To zupełnie jak pan

zareagowałem dowcipnie,  również szczerząc twarz w uśmiechu.

Oj tam, oj tam, pan wzbudza zaufanie na pierwszy rzut oka

odpowiedział pan prezes i w tym momencie wiedziałem, że dobra moja.

Tak ?? To może w takim razie zgodzi się pan na krótki wywiad dla portalu pantryjota.pl ?

spytałem zalotnie i zastygłem w oczekiwaniu jak przysłowiowy słup.

Pantryjota pl ?  podoba mi się ta nazwa, choć nie ukrywam, że nie słyszałem

odpowiedział pan Jarosław, a w jego glosie dało się odczuć zaintrygowanie, pomieszane z lekkim zażenowaniem.

Nic dziwnego, bo to stosunkowo nowy projekt, w dodatku nigdzie się nie reklamuje i nie można tam przyjść ot tak, z ulicy

Tak jak pan do mnie ?

znów zażartował pan Kaczyński, który najwyraźniej był dzisiaj w doskonałym humorze. Niemal natychmiast skojarzyłem pewne wydarzenie, o którym mówi dziś cała Polska i pomyślałem sobie, że spytam o to pana prezesa wprost, jeśli tylko zostanę dopuszczony do majestatu.

Nie  ukrywam, że nie jestem tutaj całkiem przypadkowo, gdyż mam rodzinę na Żoliborzu i sam kiedyś tutaj mieszkałem, zanim wyprowadziłem się poza Warszawę

poinformowałem uczciwie pana prezesa, żeby zadzierzgnąć nić sympatii.

Czyli można powiedzieć, że jest pan moim krajanem, a skoro tak, to zapraszam do mnie na ten wywiad, o którym pan wspomniał

– Do pana w jakim sensie ?

spytałem niezbyt mądrze, gdyż prezes zaskoczył mnie swoją propozycją, wyrażoną w sposób tak bezceremonialny i bezpretensjonalny.

W sensie, że do mnie na piętro, gdyż parter jest własnością osób trzecich

poinformował mnie pan Jarosław, być może sądząc, że nie jestem zorientowany w stosunkach własnościowych, panujących w tej kamienicy.

Z największą przyjemnością skorzystam z zaproszenia, które poczytuję sobie za zaszczyt

zadeklarowałem  błyskawicznie, siląc się na jak największą naturalność i szczerość wypowiedzi, co oczywiście nie przyszło mi bez trudu.

Pan prezes własnoręcznie uchylił furtkę, kot czmychnął na klatkę schodową, a ja po raz pierwszy znalazłem się w miejscu, które znam tylko z opowiadań znajomej, krewnej rodziny Kaczyńskich. Po wejściu na pokoje zauważyłem puste miejsce na półce z książkami i pomyślałem sobie, że zaskoczę pana prezesa w te słowa:

Tutaj, jak się domyślam, stały pewnie te książki dla dzieci, które dawno temu trafiły do dzieciaków Kasi ?

Spytałem z głupia frant, obserwując spod oka reakcję pana Jarosława.

No tak, brat podarował jej całą naszą literaturę dziecięcą, bo nam już nie była do niczego potrzebna, a ona ma przecież trójkę pociech.

I koty

uzupełniłem temat wiedząc, że trafiam w czuły punkt.

A pan ma kota ?

spytał prezes, a ja ucieszyłem się, że zawiązała się między nami nić porozumienia, tak ważna dla powodzenia wywiadu.

Obecnie zostały mi już tylko 3, ale za to mam jeszcze 2 psy i żonę

mówiąc te słowa ugryzłem się w język, bo uświadomiłem sobie, że ta ostatnia informacja może być płachtą na nadzbawiciela, ale pan prezes na szczęście nie zwrócił uwagi na cienką, choć niezamierzoną aluzję.

Czyli musi Pan być dobrym człowiekiem..

zadumał się refleksyjnie bohater mojego wywiadu i przysiadł w fotelu, zachęcając mnie gestem do tego samego

Może napije się pan mleka ?

zaproponował, a ja odpowiedziałem z emfazą słowami, które same cisnęły mi się na usta:

Nie czas na picie mleka, gdy dostało się taki prezent od losu, jak możliwość porozmawiania z człowiekiem pańskiego formatu

Pan Jarosław bynajmniej nie obruszył się kokieteryjnie, a nawet odniosłem wrażenie, że wręcz przeciwnie, więc aby kuć żelazo póki gorące, pospieszyłem z pierwszym pytaniem:

Jak by Pan skomentował odejście profesora Bartoszewskiego ?

Szanowny panie, przede wszystkim muszę powiedzieć, że profesorem to był mój brat, a pan Bartoszewski nie miał nawet tytułu magistra i fakt, że umarł, w żaden sposób tego nie zmieni.

No tak, to często podnoszony argument, mający za zadanie zdyskredytować pana Bartoszewskiego, podobnie jak fakt, że został zwolniony z Auschwitz.

– zdobyłem się na krótką refleksję, maskując nią lekką kurwicę, nad którą jednak musiałem zapanować, jeśli chciałem kontynuować ten wywiad.

Z tym obozem to faktycznie dziwna sprawa, no ale mojego brata też przecież w końcu wypuszczono z internowania, więc nie będę wnikał w szczegóły

Porównuje pan Auschwitz ze Strzebielinkiem ?

spytałem z lekkim zdziwieniem w glosie.

Drogi panie, to nie nasza wina, że urodziliśmy się trochę za późno i nie załapaliśmy się na prawdziwe obozy

z nutką żalu w głosie odpowiedział pan prezes, spoglądając z nostalgią za siebie wstecz.

Pan miał to nieszczęście, że zupełnie się nie załapał, w przeciwieństwie do pana Bartoszewskiego, który sporo lat spędził za kratami. Może dlatego sprawiał wrażenie szczęśliwego i spełnionego człowieka ?

spytałem  prowokacyjnie.

Co to za argument, szanowny panie ? Michnik też siedział i co ?

zaskoczył mnie pan prezes tym wywodem żoliborskiego inteligenta,  którego nie chciałem jednak komentować, żeby nie odbiegać zbytnio od meritum.

To może jednak wróćmy do profesora Bartoszewskiego ?

zaproponowałem nieśmiało, starając się wziąć słowo profesor w zauważalny cudzysłów.

Jak pan sądzi, czy na jego pogrzebie będą gwizdy i buczenia ? I czy w ogóle wybiera się pan na tę uroczystość ?

No właśnie, mówiąc szczerze mam dylemat, bo jeśli nie pójdę, będą gadać, że to małostkowe i niegodne męża stanu,  za którego przecież się uważam. Z kolei jeśli pójdę i będą buczeć, to wrogie środki masowego przekazu mogą sugerować, że albo buczą na mój widok, albo – i już sam nie wiem co gorsze – że buczą, żeby mi sprawić przyjemność.

A panu nie sprawia przyjemności buczenie nad grobem ?

spytałem niemal brutalnie, głaszcząc jednocześnie kota, który w tym momencie wszedł do pokoju i zaczął mi się ocierać o nogi. Prezes to zauważył i skorzystał z okazji, zmieniając temat i unikając tym samym odpowiedzi na kłopotliwe pytanie.

Coś podobnego, chyba pana polubił, w przeciwieństwie do mojego byłego kapciowego, na którego prychał i w ogóle nie dawał mu się do siebie zbliżyć.

– Pan też nazywa go kapciowym ?

spytałem z lekkim zdziwieniem i rozbawieniem w głosie.

– To tylko na użytek tego wywiadu, prywatnie nie jestem taki miły w stosunku do tego idioty.

Po chwili milczenia prezes zaskoczył mnie, zadając pytanie o mnie:

– A skąd się wziął ten Pantryjota ? to nazwa własna, pseudonim, co to w ogóle jest ?

Przez chwilę zastanawiałem się, czy po prostu nie przyznać się, że Pantryjota to ja, ale ponieważ dbam o swoją anonimowość nie mniej, niż o linię i o kondycję, odparłem nieco wymijająco:

– Pantryjota to postać jak najbardziej realna i portal wziął swoją nazwę właśnie od tego oryginalnego pseudonimu, który po raz pierwszy objawił się na Salonie24.pl, państwa Janke.

– Ciekawe, bo ja przecież też tam debiutowałem jako bloger, choć za późno się o tym dowiedziałem i już nie można było wiele zrobić. Może gdybym umiał wtedy obsługiwać komputer, sam bym coś tam napisał, a tak musiałem komuś to zlecić, ale już nie pamiętam komu.

A wiadomo coś o tym Pantryjocie ? , czy należy do jakiejś partii, kto za nim stoi, czy znani są jego krewni, no wie pan, w końcu pseudonimy to były dobre w czasie okupacji i w okresie wojny Jaruzelskiego, a teraz liczy się jawność i jeśli nie jest sprawdzony, to może być agentem, albo jeszcze gorzej

wyrzucił z siebie standardowy zestaw pytań były premier, a ja, chcąc być w zgodzie z historią, poinformowałem pana prezesa o powszechnie znanych zasługach obu moich dziadków, ze szczególnym uwzględnieniem walki jednego z nich z Moskalem w 20 roku i z faktem, że dzielnica Żoliborz wiele zawdzięcza drugiemu, który był m.innymi jednym z założycieli WSM. Pan Jarosław cały aż pojaśniał i stwierdził, że skoro tak, to on z tym większą przyjemnością odpowie na jeszcze kilka pytań, choć z drugiej strony jego czas jest niestety ograniczony.

W takim razie pozwolę sobie jeszcze zapytać o najbliższe wybory i o szanse poszczególnych kandydatów, w tym kandydata PiS. Drugie pytanie będzie wprost wynikało z pierwszego, a mianowicie chciałbym wiedzieć, dlaczego pan sam nie kandydował, skoro jeszcze nie był pan prezydentem, a tradycje rodzinne ma zacne

Pan Kaczyński spojrzał na mnie przeciągle i być może nawet przez chwilę zaświtała mu w głowie myśl, że jest wkręcany, ale szybko odnalazł się w roli nadzbawiciela i odpowiedział po kolei:

– Jeśli chodzi o szansę poszczególnych kandydatów, to gdyby Ci, którzy mają głosować na Korwina, Kukiza i Jarubasa zagłosowali na Dudę, może mógłby zwyciężyć przy sprzyjających okolicznościach. W sytuacji, gdy obóz patriotyczny jest rozczłonkowany, wygra oczywiście Komorowski i dlatego ja nie startowałem.

Czyli była to zagrywka taktyczna, obliczona na zmęczenie przeciwnika i przygotowująca  grunt pod przyszłe wybory ?

– To oczywista oczywistość, przecież lepiej gdy przegra Duda, który jest nikim, niżbym miał przegrać ja, który jestem wiadomo kim.

– I pan to mówi tak otwarcie, bez owijania w bawełnę ?

– Oczywiście, nigdy nie ukrywałem, że mam wyjątkowo dobre mniemanie o sobie.

– To zupełnie jak Pantryjota

dodałem z szelmowskim uśmiechem czując, że wywiad nieuchronnie dobiega końca.

Proszę go pozdrowić ode mnie i pogratulować dziadków

powiedział prezes wstając i ostrzegając, że pod moimi nogami siedzi kot.

Nie omieszkam i gratuluję kota i w ogóle, tylko musi pan zwrócić uwagę tym chłopakom z Gromu, żeby nie spali na służbie.

odpowiedziałem na zakończenie, kierując się  w stronę drzwi.

Zaraz go obudzę,

odparł wesoło pan prezes i wyciągnął z szuflady mały pistolecik, którym kiedyś straszył w windzie Tuska.

Odprowadził mnie do furtki, a potem skierował się do budki strażnika i kiedy odszedłem na odległość kilkunastu metrów, usłyszałem huk.

Dziś pracują tam specjaliści od balistyki i broni krótkiej, którzy mają dowieść, że nie doszło ani do zamachu, ani do próby samobójstwa, tylko po prostu dawno nie używana broń wybuchła,  zadając śmiertelne rany podążającemu za prezesem kotu i na szczęście nie czyniąc żadnej krzywdy ani jemu, ani jego aniołowi stróżowi, który do końca życia zapamięta, że nie powinno się spać się na służbie.

Ja zaś na pewno stanę się jeszcze bardziej sławny dzięki temu wywiadowi, co przyczyni się do utwierdzenia mnie samego w poczuciu własnej wyjątkowości i sprawi,  że będę pełnił moją misję z jeszcze większą pasją i zaangażowaniem.

Tak mi dopomóż Bóbr i święte żeremie.

Pantryjota.

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Samuela pisze:

    Gratuluję! Taki wywiad to nie w kij dmuchał!

    PS
    Dlaczego najpierw usiadł, a następnie zaproponował fotel gościowi? Czy to naprawdę pieprzony Żoliborz zielony Żoliborz?

  2. Pantryjota pisze:

    Samuela,

    Gorzej, że Bartoszewski też mieszkał na Żoliborzu i to w czasie okupacji.

  3. Filipina pisze:

    Najbardziej żal mi tego postrzelonego kota.
    Czy naprawdę musiał polec?

  4. Pantryjota pisze:

    Filipina,

    curiosity killed the cat

  5. Eva70 pisze:

    Najszczersze gratulacje Pantryjoto! Ten wywiad powinien Ci przynieść sławę!
    Aż żal, że nie publikujesz go również na S24.

  6. Pantryjota pisze:

    Eva70,

    A mnie tam nie żal :))

Dodaj komentarz