Weloput, czyli na odwyrtkę

Skoro już zastępca naszego ministra spraw niepolskich udał się był do jaskini zła i upomniał się w imieniu 20% większości o zwrot kilkunastu ton złomu, przetrzymywanego pod ruską pałatką w szczerym polu, to wydaje się, że wkrótce sprawy mogą przybrać następujący obrót:

Prezydent Putin w geście wyciągniętej ręki do prawej ręki prezesa, niejakiego Dudy, zwróci nam tę naszą nieszczęsną relikwię, w zamian za pewne tajne prozumienie, które zostanie zawarte między stronami.

Zbyt wcześnie domniemywać, co będzie zawierało, ale z pewnością będzie korzystne dla obu stron, czyli dla byłego kagiebisty bez cenzusu i  byłego bibliotekarza z cenzusem.

Następnie blibliotekarz, znany również jako nadzbawiciel ogłosi, że to, czego nie udało się dokonać  poprzedniemu rządowi przez 5 lat, jego ludzie osiągnęli w ciągu kilku miesięcy i to w sytuacji, gdy nie ma lekko.

Gdy  przebrzmi już huk salw powitalnych i wrak zostanie poświęcony, omodlony i umieszczony w wybudowanym specjalnie na tę okazję pawilonie na Placu Piłsudskiego, prawu i sprawiedliwości stanie się zadość i będzie można skupić się na uroczystościach intronizacyjnych naszego nowego króla, Jezusa z kaczyńskich Chrystusa.

Badania genetyczne przeprowadzone przez kolejnego polskiego profesora zagranicznego bez trudu dowiodą, że w żyłach prezesa płynie ta sama krew, której ślady znaleziono na Całunie Turyńskim, a także na Całunie Smoleńskim.

Gdyby ktoś nie słyszał o takowym, pozwolę sobie przypomnieć mój genialny wpis sprzed kilku lat:

 

Całun Smoleński, czyli sensacyjne znalezisko bomża

Drodzy czytacze, mordy wy moje ulubione, choć przeważnie znane tylko z wpisów mniemanych.
Zdaję sobie sprawę, że wielu z Was czekało na specjalną notkę, w której miałem jakoby podsumować 499 wpisów, które udało mi się zamieścić na tutejszym Salonie, dzięki niezwykłemu samozaparciu, o które nie tylko ja sam siebie nie podejrzewałem. I pewnie powstałby taki jubileuszowy wpis na moją chwałę i ku waszej uciesze, ale jak to często w ostanich latach bywało, wydarzyło się coś, co zepchnęło w ciemną otchłań całe moje samochwalstwo i sprawiło, że muszę zareagować tak, jak na prawdziwego pantryjotę przystało.
Jestem prawie pewien, że będę pierwszą osobą, która poinformuje naród o wydarzeniu, które miało kilka dni temu miejsce w Smoleńsku, a o którym dowiedziałem się od kumpla, który pojechał tam na rekonesans przedurlopowy. Otóż spacerując po okolicy i wybierając miejsce na przyszły biwak, spotkał mój kumpel pewnego autochtona, który też okazał sie grzybiarzem. Oczywiście nie obyło się bez zrobienia flaszki i wówczas ów bomż wyjawił koledze, że kilka dni temu, w lasku brzozowym nad którym dokonano zamachu na naszego Tupolewa, znalazł dziwną płachtę materiału, na której widnieje zarys kształtów zbliżony do samolotu. Po dotarciu do ziemianki Stanislava (bo tak przedstawił się ów człowiek kumplowi) mój znajomy stwierdził, że na derce przykrywającej klepisko faktycznie widać kształt tutki i w tym momencie kolega odleciał. Kiedy ocknął się na miejscowym posterunku milicyjnym, Stanisłava już nie było, a niskiej rangi oficer świecił mu latarką w oczy i głupio się uśmiechał.
Koledze nie było do śmiechu, ale odzwajemnił go dyskretnie, bo obawiał się, że grobowy wyraz twarzy może w tych okolicznościach wpędzić go do grobu.
Pominę opis powrotu z rekonesansu do kraju, a skupię się na informacjach, które przed chwilą podała agencja TASS i którą powtórzyła Interwizja.
Otóż tkanina została już wstepnie przebadana w Rosyjskiej Akademii Nauk i datowanie radiowęglowe określiło wiek znaleziska na około 3 lat. Miejscowy pop oświadczył, że nigdy jeszcze nie widział takiej szmaty, a szmatławy organ partii bolszwickiej NIET, zamieścił wywiad z córką Stanisłava, który okazał się być synem  pilota  Miga z czasów wojny koreańskiej. Córka też próbowała latać, bo młodość dodawała jej skrzydeł, ale nie przyjęto jej do tamtejsztej szkoły orląt, z powodu marskości wątroby i zaawansowanego płaskostopia.
Jak podała dziś po południu niezalezna telewizja redaktora Sokoła, do Smoleńska w trybie pilnym ma udać  się wkrótce delegacja, złożona z przedstawicieli  opozycji parlamentarnej i pozaparlamentarnej, a także jeden ze znanych reżyserów filmowych, który obiecał, że nakręci materiał z ręki, co z pewnością doda mu autentyczności i siły wyrazu. Tzn. zarówno materiałowi jak i reżyserowi, bo taka jest naturalna kolej rzeczy w sytuacji, gdy kręci się historię, jak nie przymierzając – lody.
Doda też miała jechać, ale po konsultacji z Nergalem odpuściła sobie, a miejscowy proboszcz w ramach rewanżu też jej odpuścił, co być może na jakiś czas powstrzyma go od grzesznych myśli, bo to zupełnie naturalny stan po rozładowaniu.
Episkopat na razie nie zajął w tej sprawie oficjalnego stanowiska, ale z kręgów Watykańskich dochodzą słuchy, że papież Franciszek z uwagą śledzi rozwój wydarzeń, podobnie jak koreański watażka, który już miał naciskać guzik, ale na razie się wstrzymał, bo takie objawienie musiało zrobić wrażenie nawet na nim.
Jeśli potwierdzą się doniesienia, że na materiale faktycznie w cudowny sposób pojawił się odcisk Tupolewa, to będziemy musieli zweryfikować nasze podejście wobec cudów, które niektórzy uważają za duby smalone, a jeszcze inni za zawracanie Dudy.
KGB przesłuchuje znalazcę już trzeci dzień, ale ten podobno nie pęka i idzie w zaparte, twierdząc z całą stanowczością, że tkaninę znalazł w trakcie poszukiwania grzybów, które stanowią podstawę jego diety, również wiosną. Być może uda się wycisnąć z niego jakieś informacje, gdy na miejsce dotrze Antek policmajster i mecenas Rogalski, który na wieść o znalezisku zgłosił ponowny akces do służby dla sprawy.
Chodzą słuchy, że prezes łaskawie się zgodził, ale tylko pod warunkiem, że Rogalski sporządzi w jego imieniu testament, w którym cały majątek prezesowy przekazany zostanie na wypadek jego śmierci na rzecz kota, który jak wiadomo nie ma możliwości spłacenia długów, jakie pan Kaczyński zaciągnął na rzecz SKOK-u ku lepszej przyszłości.
No ale poczekajmy, bo być może to  tylko kolejny humbug i zagrywka Putina, niemal w przeddzień tego tak  ważnego dla wszystkich Polaków dnia,  w którym 3 lata temu zdradzono nas o świcie i do dziś nie możemy się z tego otrząsnąć. Mam nadzieję, że planowane manifestacje wstrząsną kim trzeba, i że nie będzie to koreański Kim, bo nie za bardzo mamy czym mu zaimponować, oprócz naszego prezesa i jego świętej pamiętliwości brata, który też był bardzo dzielny i potrafił nastraszyć naszego potężnego,  wschodniego sąsiada.
Chodzą słuchy, że to właśnie nasza interwencja w Gruzji uświadomiła nowemu przywódcy Korei, że mały może więcej i że to wówczas postanowił, że nie da sobie w kaszę dmuchać, co w jego przypadku jest o tyle łatwiejsze, że z kaszą są w Korei pewne problemy, podobnie jak z ryżem.  Sam już nie wiem,  czy wolałbym nie mieć czego do gęby włożyć, czy mieć sąsiada o nazwisku Kaczyński. Ale na szczęście jakiś czas temu wyprowadziłem się z pieprzonego Żoliborza i już nie muszę oddychać spaliną i żyć ze świadomością, że znów spotkam w barze mlecznym jakiegoś brata Polaka.
Z uwagą i napięciem będziemy wszyscy śledzić rozwój sytuacji z całunem,  bo nic tak nie krzepi, jak świadomość, że opatrzność czuwa nad nami.
A skoro tak, to pozwolę sobie się z Państwem pożegnać harcerskim „Czuwaj” , a na dowód, że nie żartuję, być być może niedługo zaprezentuję moją legitymację harcerską, jak tylko ją znajdę i zeskanuję.
Jeśli potwierdzi się autentyczność znaleziska, obiecuję zaprezentować również książeczkę wojskową i od razu uprzedzam, że to będzie sensacyjna prezentacja.
No ale to zapewne pieśń przyszłości i miejmy nadzieję, że będzie to pieśn nad pieśniami, jakiej świat jeszcze nie słyszał.
A na koniec wyjaśnienie co to takiego ten bomż, który być może stanie się naszym bohaterem narodowym i już nie będzie musiał zbierać grzybów na przednówku, ani szukać szmat do przykrycia się w chłodne dni.
БОМЖ – без определенного места жительства – po naszemu bezdomny.
To napisałem ja, Pantryjota i opublikowałem nieco wcześniej niż miałem zamiar przerwać milczenie, ale uznałem, że nie mogę postąpić inaczej, jeśli chcę pozostać w zgodzie z moimi pryncypiami.
A drugi powód jest taki, że w niedzielę jest chyba większa czytalność, co dla każdego blogera jest najważniejsze, podobnie jak dla niektórych bycie patriotą.
Więc już całkiem na koniec cytat, który dedykuję szczególnie wzmożonym:
 
Najmniej wartościowym natomiast rodzajem dumy jest duma narodowa. Kto bowiem nią się odznacza, ten zdradza brak cech indywidualnych, z których mógłby być dumny, bo w przeciwnym wypadku nie odwoływałby się do czegoś, co podziela z tyloma milionami ludzi. Kto ma wybitne zalety osobiste, ten raczej dostrzeże braki własnego narodu, ponieważ ma je nieustannie przed oczyma. Każdy jednak żałosny dureń, który nie posiada nic na świecie, z czego mógłby być dumny, chwyta się ostatniej deski ratunku, jaką jest duma z przynależności do danego akurat narodu; odżywa wtedy i z wdzięczności gotów jest bronić πυξ και λαξ [rękami i nogami] wszystkich wad i głupstw, jakie naród ten cechują.

Artur Schopenhauer, „W poszukiwaniu mądrości życia”.

Oświadczam również, że nie przewiduję żadnych aneksów do tego wpisu, gdyż ma doskonałą, skończoną formę.
 

Pantryjota

————————————-

P.S:

dziś nadal uważam, że nie można było tego ująć lepiej i że to świetny tekst, godny mnie samego.

Pantryś.
 

Dawniej też Pantryjota, a więcej o mnie w stopce.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. ViC-Thor pisze:

    Mój Artur S……….. ulubiony!

    Z mego miasta!

  2. Pantryjota pisze:

    ViC-Thor,

    Przewidział Kaczora :))

  3. Jacek pisze:

    Pantryjota,

    Mądry gość. Bo tylko mądry gość mógł przewidzieć takiego sk….syna w XXI wieku.

  4. Pantryjota pisze:

    Jacek,

    Nietzsche też to przewidział:

    I tak oto wszel­ka przeszłość jest wy­dana: gdyż zdarzyć się może kiedyś, że motłoch pa­nem się sta­nie i w płyt­kich wo­dach czas wszel­ki zatraci.

  5. ViC-Thor pisze:

    Pantryjota,

    ZAISTE:

    Przez­nacze­nie roz­da­je kar­ty, a my tyl­ko gramy. 

    A S

  6. Lukasuwka pisze:

    orania mnie dziwne uczucie, że….pomimo toczącej się gry o tron [jezusowy] została mi wyłączona opcja – gracz. powiem więcej. czuję że nawet pionkiem nie jestem!
    więc kim/czym jestem?
    :((

Dodaj komentarz