Szanowni,
Nie chce mi się czekać do 22.30, ale jakby co, to mam alternatywną wersję notki :))
Co za ulga…
Lepszego prezentu na urodziny naród nie mógł mi zrobić. I to w dniu, w którym Marszałek Piłsudski proklamował powstanie II RP. Do tych dwóch wydarzeń możemy już dopisać następną rocznicę – kolejną przegraną struktur PiS, pozbawionych w ostatnim czasie sześciu jąder ciemności i nawet – przepraszam za wyrażenie – sztandarowego prącia.
Co prawda przegrali o przysłowiowy piczy włos, a mnie trochę jest wstyd za Mazowsze, ale za to jestem dumny z mojego powiatu, w którym Platforma wzięła wszystko, z wyjątkiem stanowiska burmistrza, o które będzie toczyć się dogrywka, ale PiS w niej nie bierze udziału i burmistrz z Platformy ma o wiele większe szanse na reelekcję.
No i po herbacie, jakby powiedział Kuba Rozpruwacz, o którym niedawno spekulowano, że pochodził z kraju pelargonii i malwy, który potem wydał z siebie Małysza i Papieża, oraz dwóch braci bliźniaków, Polaków z Żoliborza.
Teraz jeden z nich pewnie żałuje, że nie nie wziął udziału w wieczorze kawalerskim pana Brauna, bo może choć raz zostałby wzięty na dołek i wreszcie mógłby zostać przyjęty do którejś z organizacji kombatanckich, skupionych wokół dr. Bukowskiego z Krakówka.
Tak, tego Brauna, który kiedyś chciał rozstrzeliwać co 10 reżimowego dziennikarza, a ponieważ nie uznano tych apeli za szczególnie szkodliwe społecznie i reżyser nadal chodził sobie luzem, teraz zrobił włam do instytucji państwowej i zamiast do egzekucji na dziennikarzach, nawoływał do modlitw w sprawie przekształcenia Polski w królestwo:
„Alternatywą dla demokracji jest niestety zamordyzm. (…) Ja jestem monarchistą. Modlę się o powrót króla, a i też państwa do tego zachęcam. Zachęcam, bo jeśli w porę go (króla Polski – red.) nie wymodlimy; jeśli nie wymodlimy tego, żeby Pan Bóg monarchę z Bożej łaski nam zesłał, to wezmą nas za twarz zwykłe trepy”
Wynieśli go co prawda za ręce i nogi, uzbrojnego w różaniec w dłoniach, ale zamiast od razu zawieźć do wariatkowa, trzymają w areszcie, gdzie przecież może sobie coś zrobić (np. powiesić się na różańcu) i znów pojawi się na salonach popularny w swoim czasie wątek zbiorowych samobójstw.
Kolejny raz się nie udało i to nie jest tylko osobisty dramat prezesa. Choć z drugiej strony, jeśli prezes chciałby wyjść z twarzą, to przecież może to zrobić w łatwy sposób : skoro uznał wybory za sfałszowane, gdy jeszcze myślał, że je wygrał, to wystarczy, że teraz ogłosi, że jednak były uczciwe – wywód logiczny i godny męża stanu.
Ale zwolennicy pewnie uznaliby go wtedy za zdrajcę, jak już to zrobili narodowcy, a przecież nie może sobie pozwolić na takie traktowanie, więc nie sądzę, żeby zdecydował się na jedyne w tej sytuacji honorowe wyjście i przejście do historii, jako jej już zamknięty rozdział.
Rodactwo tymczasem rwie włosy z głów (i być może nie tylko stamtąd, bo nie sądzę, żeby wszyscy byli wydepilowani), pała rządzą odwetu, a pisarze zamiast pisać, handlują kubkami, do których dodają w promocji komiksy i kostki mydła.
Wybory zostały haniebnie sfałszowane, wspomnianemu wyżej reżyserowi nie dane było dostąpić sakramentu małżeństwa, a pani red. Stankiewicz o małżeństwie nawet nie myśli z powodu choroby, zapewne duszy. O dzieciach też zresztą nie myśli, bo podobno progenitura zaniedbana nie gorzej niż sama bohaterka, a może nawet i lepiej – zależy jak na to spojrzeć.
W związku z dużą ilością głosów nieważnych środowiska patriotyczne twierdzą, że to są głosy nieważne na rzecz PiS, lub inaczej mówiąc, gdyby były ważne, to na pewno okazałoby się, że PiS jest najważniejsza.
Zaraz zapewne zaczną pojawiać się żarliwe apele o wyjście na ulicę i wzięcie władzy we własne ręce, ręce ludu pracującego miast i wsi. Już widzę oczyma duszy te transparenty z napisami „Cała władza w ręce rad” oraz „Komoruski do Budy, a Kopacz do Syjamu”. Zresztą same tytuły notek na tutejszym salonie wystarczą za najdłuższy nawet opis stanu ducha tych skrzywdzonych przez słabość idei prezesa i jego samego – wiecznego frustrata bez żadnych perspektyw.
Gybyśmy jeszcze mieli jakiś pancernik na redzie, albo chociaż krążownik, to tym razem Polska mogłaby teoretycznie stać się zarzewiem rewolucji proletariatu i inteligentów w pierwszym pokoleniu, wykształconych często jeszcze za darmo, czyli z pieniędzy wszystkich obywateli.
A kto by ich zatrzymał, skoro Niemcy mają tylko kilka sprawnych helikopterów, a czołgi oddali nam ?
Gdyby nie powaga sytuacji, zaleciłbym wszystkim cierpiącym solidną lewatywę, ale zdaje sobie sprawę, że jednak nie jest to panaceum na wszystkie dolegliwości. A poza tym, padła już propozycja odnośnie lewatywy i to z ust posła, doktora nauk ekonomicznych, piszącego na tutejszym salonie:
„Panie prezydencie, a może tak lewatywa dla wszystkich protestujących”
Pisarz Coryllus chyba nie zdawał sobie sprawy, jak inspirująca okaże się jego opowieść o lewatywie w anusie Husa i kto wie, czy ten prosty, znany od stuleci przyrząd, nie stanie się wkrótce symbolem całego nawiedzonego rodactwa i nie przejmie roli krzyża z Krakowskiego.
Jednak osobiście uważam, że pomóc niektórym mogłoby jedynie pójście po rozum do głowy, ale po pierwsze droga kręta i mocno pod górę, a po drugie, nie ma żadnej gwarancji, że ten rozum tam jest.
Ponieważ poczułem ulgę, nadal podtrzymuję złożoną wcześniej obietnicę, że coś jeszcze napiszę, gdy sprawa definitywnie się rozwiąże, a patrząc na zmiany jakie zachodzą w scenach widzenia prezesa sądzę, że to już niedługo. W każdym bądź razie mam zamiar doczekać tej chwili w dobrym zdrowiu, bo nic tak nie konserwuje, jak perspektywa ostatecznej porażki ciemnej strony niemocy.
Te 3 ostatnie wpisy po długiej przerwie proszę traktować jako mój wkład w pognębienie oszołomstwa, co zawsze czynię z największą rozkoszą, być może porównywalną nawet z orgazmem lewatywowym, no ale o to trzeba by spytać fachowca, który teraz targuje w bezpośrednim towarzystwie stoiska periodyku „Egzorcysta „. To sąsiedztwo zapewne zostanie odpowiednio opisane na obu blogach, jako kolejny zamach na niezależną literaturę. Poprzednio szoł ukradł im Cejrowski, a tym razem widocznie organizatorzy zrozumieli, że aż tak ciężkich dział nie ma sensu wytaczać na dwóch gminnych pisarzy z gminu.
Ale kto wie, czy właśnie egzorcyzmy nie pomogłyby tym biedakom, skoro nic innego pomóc im jakoś nie może.
I tym na poły optymistycznym akcentem literacko-religijnym żegnam się z Państwem i zapraszam jak zwykle do siebie, gdzie nie publikuję ani numeru konta, ani też nie męczę czytelników nachalnymi reklamami. Ba, w ogóle nie ma u mnie żadnych reklam, gdyż prowadzę działalność charytatywną, kierując się jedynie dobrem szeroko pojętym.
Z Bobrem.
Pantryjota
P.S.
A żeby zakończyć na wesoło, bo przecież wesoły nam dzień nastał, najpierw zacytuję fragment o planach wydawniczych pewnego pisarza:
„Chciałbym mieć ofertę dla dzieci, młodzieży. Skoro nie zostałem Panem Samochodzikiem, to chciałbym zostać Nienackim, ale 10 razy lepszym. Pomyślałem sobie, że na początek trzeba zrobić trzy książeczki. Nie mogą być o sztuce, ale o samochodach, o Szekspirze i o węglu”
https://www.poranny.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20130530/REGION05/130529538
Mistrz Waligórski antycypował te plany i już dawno temu napisał wierszyk na tę okoliczość:
Komu bozia poskąpiła
I rozumu dała pół,
Kogo niania upuściła
W niemowlęctwie główką w dół,
Kto się uczyć nie chciał w szkole
I pan mówił „ty matole”,
Komu aż trzeszczała pupka,
Bo tak wszyscy lali głupka –
Niech się wstydem nie rumieni,
Łzami doli swej nie zrasza,
Do tłuczenia niech kamieni
Ochotniczo się nie zgłasza,
Może bowiem żyć jak książę
I kwitnąć jak kwiatek
Z układania durnych książek
Dla nieszczęsnych małych dziatek :
– o Muchomorku – bandziorku,
– o Karaluszku – świntuszku,
– o Kotce – kompletnej idiotce,
– o Krokodylku – imbecylku,
– o Bażancie – malwersancie,
– o Wilku – debilku,
– o Kosie co dłubał w nosie,
– o Mrówkojadzie co lubił w przysiadzie,
– o Szopie Praczu – rozpruwaczu,
– o Tasiemcu w jednym Niemcu,
– o Pasożycie w jednym Izraelicie,
– o Owsiku w jakimś Chińczyku,
– o Myszce w kiszce,
– o Gliździe,
– o Smierdzielu – gwałcicielu,
– o Lilijce – lesbijce,
– o Lisku – syfilisku,
– o Gorylu – pedrylu,
– o Niedźwiadku – pierdziadku,
– o Mewce – kurewce,
– o Matołku na wysokim stołku,
– o Krecie w komitecie,
– o Tajniaczku – bydlaczku,
– I o Mendzie w urzędzie!
A ja też zapalę fajkę
I gdzieś koło wtorku
Machnę lewą nogą bajkę
O autorku – upiorku!!!
A. Waligórski
To nie może być przypadek, że te dwie bajki stoją jak wół jedna pod drugą:
– o Gorylu – pedrylu,
– o Niedźwiadku – pierdziadku,
————————–
Na zamieszczonym zdjęciu pokazuję mój nowy fartuszek do zmywania i marchewkę. Powinienen być może niektorym pokazać kij, ale pod ręką było tylko warzywo.
Z okazji urodzin winszuję i życzę wytrwałości moc.
Samuela,
Serdecznie dzięki i też mam nadzieję, że mi nie zabraknie :))
Jednak Bóbr miał nas w swej opiece :))
” Tam” ktoś się trochę pospieszył i teraz pewnie trochę mu głupio :))
Znalazłem fajną notkę, jeszcze bardziej mi poprawiła humor, więc zacytuję w całości :
Za pół godziny konferencja PKW, na której dowiemy się tego oficjalnie.
Po raz pierwszy od 2005 roku, o zaledwie mniej więcej 50 tysięcy głosów, ale jednak – WYGRALIŚMY.
to koniec i początek zarazem.
Bo nawet jeśli następne wybory też spróbują fałszować na taką skalę jak teraz, to nie zdołają nas powstrzymać.
W przyszłym roku idziemy po prezydenta i przejmujemy władzę w całej Polsce
Samuela,
Zważ, żem całkiem świadomie użyła słowa „winszuję”. To jest interesujące słowo. Pochodzi z niemieckiego „wünschen” i w tym języku wyrażą radość z projekcji, jest zatem skierowane w przyszłość niczym lewatywa dumnie dzierżona w prawej dłoni na słusznej demonstracji. W języku polskim zaś słowo „winszować” oznacza raczej retrospektywę, a zatem raczej radość zadnią. Słusznie tę perspektywę retrospektywną wyraża, gdyż urodziny są okazją ku refleksji nad człeczym bytem w tym sensie, że wyraża ona dumę z tego, że urodzinowe dziecko już jakis czas dało radę wytrzymać same z sobą. W tym przypadku lewatywę należy umieścić we właściwym kontekście kulturowym w przynależnym jej miejscu.
Samuela,
Dzień dobry.
Wstał piękny, słoneczny dzień, co spowodowało, że przypomniał mi się wierszyk o ptaszku :
Słońce w górze zapierdala,
Żaba w wodzie dupę moczy,
Kurwa, co za dzień uroczy!
I jego analiza polonistyczna:
Wiersz jednozwrotkowy, trzywersowy z rymem sylabowym, z
równomiernie rozłożonym akcentem. Podmiot liryczny wyraża swoje
głębokie zadowolenie z otaczającego go świata, przepełnia go kwitnący
stoicyzm i szczęście, które człowiekowi żyjącemu we współczesnym
zamęcie, może dać tylko otaczająca go przyroda. Dla podmiotu lirycznego
nawet zanurzona w błękicie wody dupa żaby jest pretekstem do euforii.
Zapierdalające słońce sugeruje wczesne lato, kiedy świat zwierzęcy
obudzi się z otchłani zimy. Puenta liryku jest jednoznaczna i łatwo
odczytywalna. W słowie „zapierdala” oddaje szybkość i złożoność ruchu
słońca, które przecież nie jest istotą ludzką i nie może „zapierdalać”
sensu stricte. Uwagę zwraca użycie wulgaryzmów, których znajomość
świadczy o ludowych korzeniach poety i głębokiej więzi ze
społeczeństwem. W moim rozumieniu autor chciał się tym utworem
odwdzięczyć środowisku, w którym wyrósł, za poświecenie i trud włożony w
zapewnienie mu należytego wykształcenia. Szkoda, ze tak mało w
dzisiejszej poezji wierszy o tak pogodnym nastroju.
Mój (licentia poetica ofkors :)))) ulubiony Pantryjoto! Sto i dwieście lat w zdrowiu i doskonałej formie życzę!
szarosrebrzysta,
Dziękuję bardzo bardzo.
Pozdrawiam serdecznie.
P.
No i widzisz, od 11 listopada powtarzałam sobie niemal codziennie, że masz urodziny 22, a jak przyszło co do czego, to zapomniałam i nawet wzmianka o rocznicy nie naprowadziła mnie na trop…
O sklerozo ty moja !…wybaczysz?
Wiesz przecież jak zawsze Ci życzę, wszystkiego co mogłoby sprawić Ci przyjemność, odprężyć a nawet, nie bójmy się tego słowa…uszczęśliwić 🙂
Ściskam wirtualnie w najgrubszym miejscu i obydwa policzki obdarzam całusami 🙂
Samych takich słonecznych dni…do końca 🙂
krawcowa,
Pięknie dziękuję za te piękne życzenia.
Szczególnie za to „najgrubsze miejsce” :))
Samuela,
A co powiesz o tym ? :
13 grudnia 2014 – zjednoczenie Polski!
Ta symboliczna data kolejny raz wpisze się na trwale w historii Polski, tym razem jako data początku odrodzenia i zgody narodowej.
Władza się z Ciebie nabija
Banda oczadziałych chamów, która z elitą ma tyle wspólnego, co podrzędny Alfons z działalnością charytatywną, ubzdurała sobie w tych swoich pokracznych, świńskich ryjach, że na wieki juz ich panowanie na ziemiach nad Vistula jest przypieczętowane. Te świńskie ryje rozsiadłe jak opasłe maciory na grzędach chciałyby, żeby wszyscy Polacy stali się jednym stadem, stadem baranów, nad którym świńskie ryje miałyby niepodzielną „wadzę”.
Nic z tego knury!
My dotąd skłóceni i podzieleni Polacy, idziemy już do swojej Polski, nam z wami nie po drodze, 13 grudnia 2014 ostatecznie unieważnimy stan wojenny waszego jenerała Wolskiego.
Ojczyznę wolną racz nam zwrócić Panie!
————–
Wiem, że nie jesteś psychiatrą, więc interesuje mnie ocena filologa :))
krawcowa,
A dla Ciebie mam inny cytat, też z ostatniej chwili:
Przez długi czas miałem złudzenia, że w ramach obecnego układu da się nie tylko wygrać wybory i przejąć władzę, ale też skutecznie zreformować państwo.
Bezczelnie sfałszowane wybory samorządowe uświadomiły jednak z całą mocą, że to niemożliwe. Jedynym rozwiązaniem w tej sytuacji jest totalna kontestacja obecnego systemu. Żadnych kompromisów, żadnych porozumień. Albo my ich zniszczymy, albo oni nas – nie ma innego wyjścia.
Droga do zmian wiedzie przez ulice polskich miast. Tam jest prawdziwa demokracja i tam trzeba kłaść jej formalne fundamenty. Na gruzach IIIRP, którą musimy wcześniej zburzyć.
———
To tak na marginesie Twojej teorii, że nie należy robić reklamy wariactwu.
Pantryjota,
No i nie należy robić reklamy 🙂
Ja 13 grudnia wybieram się na koncert Kabanosa, wprawdzie jeszcze nie wiem gdzie ale ustne zaproszenie już mam, jakby co 😉
krawcowa,
O kurde, super.
Daj im cynk, że ich lansuję, to może mnie też zaproszą 🙂
Pantryjota,
Jak nie zaproszą, to zawsze możesz sobie kupić bilet, no nie?
krawcowa,
Nie na takie kapele nie kupowałem :))
Tematek przedłożonej do oceny rozprawy dysertacyjnej pt. „Rozsiadłe świńskie ryje” są knury rozsiadłe na grzędach w szerokim kontekście społecznym.
Rozprawa została sformułowana w języku o dużym nasyceniu elementów o charakterze apelacyjnym oraz elementów wyrażających skrajną niedojrzałość intelektualną i emocjonalną autora. Jednocześnie rozprawa zawiera niestosowne zbitki pojęciowe niewiele mające wspólnego z doświadczeniem badawczym. Na jakiej bowiem podstawie autor rozprawy twierdzi, że „podrzędny Alfons” nie miałby prowadzić „działalności charytatywnej”? Jakiego rodzaju metodami analitycznymi posłużył się autor wypowiadając się tak kategorycznie o „świńskich ryjach rozsiadłych jak opasłe maciory na grzędach (…)”?
Pomijając oczywiste deficyty warsztatu naukowego trzeba ponad wszystko stwierdzić, iż autor rozprawy wykazał się niezwykle ubogim oglądem rzeczywistości oraz ignorancją w zakresie znajomości najnowszej literatury badawczej. Pragnę w sposób egzemplaryczny wskazać chociażby na wyniki badań przeprowadzonych w Ohio University przez zespół prof. A.Knurra (Ohio 2007, s. 27, 78 i nast.) nad losowo wybraną grupą Alfonsów, w których ponad wszelką wątpliwość wykazana została skłonność Alfonsów z badanej grupy osobniczej „Podrzędni” do podejmowania entuzjastycznej działalności charytatywnej. Wprawdzie nie wypada mi jako recenzentowi wypominać doktorantowi braku znajomości wyników prac prowadzonych pod moim własnym kierunkiem (M.Samuela, Vlodau 2010, rozdz. IV, s. 987 do 1213), lecz jednocześnie muszę z obowiązku recenzenta wskazać na udowodniony w tej pracy niezaprzeczalny fakt, że maciory nie rozsiadają się na grzędach, nawet jeżeli są rozpasione (ibidem s. 689 i nast., por. też prace analityczne prowadzone pod kierunkiem G.Wistul (Amsterdam, Wiedeń 2003, s. 458 i nast., 569 do 611).
Ze względu na fakt, że na grzędach rozsiada się wyłącznie kura hodowlana (gallus gallus domesticus), należy przyjąć asumpcję, iż autor rozprawy nie odróżnia knura (sus scrofa f. domestica masculina) od wyżej wzmiankowanej kury hodowlanej. Dyferencja osobnicza wynika zaś z faktu, że knur jest przeważnie ssakiem, zaś kura jest przede wszystkim ptakiem.
Mając na względzie powyższe rekomenduję Radzie Pantryjotycznej odrzucenie przedmiotowej rozprawy i tym samym zakończenie postępowania dysertacyjnego na tym etapie.
prof. dr sc. M. Samuela
Vlodau, dnia 24 listopada 2014 r.
Pójdziemy dokładnie w tym kierunku.
Serdecznie dzięki, pani prof. :))
Samuela,
Znów znalazłem coś pięknego :
Prawdy, prawdy po trzykroć, prawdy jako chleba,
Oto hasło na dzisiaj, tego nam potrzeba!
Niech słowo znaczy – słowo, a nie hasło puste,
I nie prawda odbita w szybie krzywych luster!
Prawda pełna i czysta, prawda z rodowodu,
A nie prawda tworzona przez mędrców ze Wschodu!
I niech prawdy najczystszej nikt się nie odważy
Oddać w ręce sprzedawców, kupców, badylarzy,
Szewców kłamstwa, kowali niegodnych litości,
Cenzorów, rewizorów – rycerzy ciemności…
Niech nie zbraknie tej prawdy w POP, w powiecie,
W Urzędzie Wojewódzkim, w Centralkomitecie,
A kto zechce tę prawdę razem z kłamstwem dzielić,
To miejcie go w opiece, Niebiescy Anieli…
Kłamstwu trzeba się godnie przeciwstawić siłą
I jak tylko ktoś skłamie – to od razu w ryło
Trzaskać, aż popamięta, trzaskać aż od rana,
Tak, aż mu pójdzie w pięty, metodą Urbana…
Prawdy, prawdy jako chleba!
Prawdy – tego nam potrzeba!
Prawo – a nie hasło puste!
Prawdy – w szybie krzywych luster!
Prawdy – rano i z wieczora!
Prawdy – o dziś i o wczoraj!
Taka jest wola ludu, powszechne wołanie,
A wola ludu święta – i niech tak się stanie!
Alleluja!
https://www.youtube.com/watch?v=zdhAzV_j7Ak
To ci dopiero wierzcz :))
O matko! – powtórzę za Panem Czesiem.
Prawda ? :))
Pantryjota,
W odpowiedzi na zapotrzebowanie społeczne z wielką przyjemnością pragnę zaprezentować garść krytycznych refleksji na temat znanego i cenionego utworu lirycznego z kanonu zaangażowanej współczesnej poezji polskiej.
Po dogłębnej analizie tego utworu lirycznego utrzymanego w poetyce litanii do Najświętszej Panienki można na wstępie pokusić się o syntetyczną konkluzję, że podmiot liryczny dotkliwie odczuwa brak prawdy dotyczącej głębi jego jestestwa. Ten boleśnie odczuwany deficyt prowokuje podmiot liryczny jako individuum do tego, by stać się oraculum kolektywu. Podmiot liryczny nie występuje tu bynajmniej jedynie we własnym interesie, lecz cierpiąc za miliony za miliony przemawia. Podmiot liryczny urasta do rangi symbolu bojownika o losy całej ludzkości wcielając się w archetyp „świętego króla” poświęcającego swoje siły twórcze i swą egzystencję na ołtarzu „prawdy jako chleba”.
Trzeba przy tym pamiętać, że wiersz ten powstał w określonych okolicznościach historycznych i do jego analizy niezbędnie należałoby zaprząc instrumentarium hermeneutyki i dialektyki. Bez wątpienia do doświadczeń dojrzałego recypienta odwołują się liryczne elementy o wymowie oskarżenia. Są to „POP”, „Centralkomitet” oraz struktury administracji terenowej i wręcz elementy urbanistyczne państwa podmiotu litycznego. Mimo osadzenia w konkretnych realiach utwór wyróżnia się wybitnymi uniwersalnymi walorami aksjologicznymi. Owe ponadczasowe wartości mogą się w pełni wyrażać jedynie w doskonałej formie artystycznej nieprzypadkowo silnie osadzonej w tradycji polskiej poezji ludowej.
Jednocześnie przytoczone elementy leksykalne mogą i powinny wprawiać recypienta w drżenie bądź przynajmniej wzbudzać w nim niepokój. Są one bowiem przejawem nowatorskiego ujęcia struktury retardacyjnej i jako takie w sposób niezwykle subtelny odwracają pozornie radosny wydźwięk modlitewnej pieśni dziękczynnej czyniąc z niej satyryczny oręż odkrywający zło świata i „trzaskający w ryło od rana”. Dzięki zawoalowanej wymowie sarkastycznej modlitewna pieśń paradoksalnie staje się satyrą, bowiem uważny recypient od razu odkoduje prawdziwe przesłanie podmiotu litycznego. Nie jest bowiem tak, że w podstawowej organizacji partyjnej i w komitecie centralnym Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej – oraz szerzej – w całym państwie rządzonym przez siły komunistyczne istnieć może prawda i prawo. Można z pewnym prawdopodobieństwem wprawdzie uznać, że recypientowi prawda o braku prawdy, „prawdy – krzywych luster” i „prawa – pustych krzeseł”, nie jest obca, jednak w istocie nie chodzi tu o samo wyznanie, lecz o apel o podjęcie walki z nihilizmem. etycznym i – szerzej – z nicością egzystencjalną. Walkę tę można i trzeba podjąć, a prowadzić ją trzeba do czasu, aż zło „popamięta”. Zatem prawdziwa wymowa analizowanego dzieła literackiego ma charakter na wskroś miłosiernie chrześcijański. Idzie mianowicie o to, by zabić zło tak, by się już nie męczyło. Unicestwienie zła jest bowiem czynieniem dobra.
Analiza jak zwykle profesjonalna, ale nie jestem pewien, czy artysta na nią zasługuje.
Jak mi się będzie chciało, to wkleję przy okazji zdjęcie chałupki podmiotu, która jawnie świadczy o tym, że Polska kocha prawdziwych artystów i biedy do nich nie dopuści.Tenże artysta jest przy okazji częstym gościem państwowej służby zdrowia, która za nim nie przepada, ale darmowe szczepionki p-grypowe robić musi, bo dziadek jest w wieku, w którym gmina takowe funduje za friko.
No cóż, Asocjacja Hagaw to w końcu niemal klasyka, że nie wspomnę o Michaił, Michaił.
Pantryjota,
Czysta lat!
To będzie po trzy na łeb?
Dziś jesteś bardzo zagadkowy…
:))
To dlatego ze miałem przygodę czołową.
Atom,
Znowu ?
Nie powinieneś przypadkiem czasowo zdać prawa jazdy ?
Pantryjota,
Jaaa???
A nie ta pani, która jechała jednokierunkową pod prąd???
Atom,
Jakby jechała dwukierunkową pod prąd, to byłoby lepiej ?
Pantryjota,
Dziwaczne pytanie.
Tak samo zźle, ale wtedy byłoby gdzie uciekać.
Pantryjota,
Pantryjota,
Zero empatii.
:((
Strasznie się zasromałam, gdy po parudniowej przerwie zajrzałam na Forum i okazało się, że Pantryjota miał urodziny, a ja nie złożyłam Mu życzeń. Wierzę, że Szanowny Jubilat moje gorące, choć niestety spóźnione, powinszowania mimo to przyjmie. Życzę Mu więc przede wszystkim zdrowia, weny na Forum i poza nim oraz spełnienia tego wszystkiego, czego dla siebie pragnie, bo to sam wie najlepiej. A przy tej okazji zarówno Pantryjocie, jak i wszystkim pozostałym forumowiczom życzę, by rzeczywiście „prezes przeszedł do historii jako jej już zamknięty rozdział”, choć moja nadzieja na rychłe spełnienie się tego życzenia ostatnio nieco osłabła pod wpływem lektury wywiadu z prof. Januszem Czapińskim, który wieszczy jakoby nadchodziło jakoweś tsunami w postaci najmłodszych wyborców, którym „nie podoba się demokracja, za to coraz bardziej podoba im się Jarosław K.”, bo tak wyszło mu nie tylko w badaniach, ale i w tych wyborach, które kwestionuje nasz władca Podkarpacia, Podlasia w proczaja, proczaja… (nie odważyłabym się o tym wspomnieć w uroczystym dniu 22., jednak piątego dnia po, to może już wypada?).
Eva70,
Bardzo serdecznie dziękuję z całego serca za te piękne życzenia.
Jeśli zaś chodzi o prezesa, to jest spora szansa, że po prostu zdrowie mu nie pozwoli trwać na tym wysuniętym posterunku w nieskończoność.
A młodzież ? No cóż, musi się wyszumieć, a najbliższa okazja będzie 13.
Pozdrawiam i zapraszam nieustająco.
P.