Szła powoli ze spuszczoną głową. Na policzkach ślady zaschniętych łez.
Tegoroczna, póżna jesień była wyjątkowo piękna i ciepła. Jakby chciała złagodzić ten ogromny smutek i ból, który od przeszło pół roku rozdzierał na strzępy jej serce.
Weszła do parku. Pod stopami szeleścił kobierzec kolorowych, opadłych liści. Zamyślona usiadła na ławce. „Nigdzie się nie spieszę” pomyślała.
„Po co, do czego?”
Oczy ponownie zapełniły się łzami, popłynęły po udręczonej twarzy.
„Panie, jeżeli jesteś, błagam, pomóż mi. Dlaczego muszę tak cierpieć? Przed laty odebrałeś mi kogoś, kto był dla mnie całym światem.
Czyż nie wyczerpałam już limitu? Dlaczego musisz mnie tak okrutnie doświadczać?”
Powoli podniosła głowę, spojrzała w niebo. I nagle ogarnął ją niewyobrażalny spokój. Ciszę przerwał łagodny szelest wiatru. Odgarnął z twarzy włosy, wysuszył łzy.
„Jakże piękne są te kolorowe liście na tle zachodzącego słońca” pomyślała.
„Dlaczego wcześniej tego nie zauważyłam?”
Nagle usłyszała kłotnie srok na drzewach. „Lubię sroki. Są skrzekliwe i głośne ale jakże urocze i zabawne” pomyślała.
I uświadomiła sobie, że życie, chociaż bywa okrutne, jest również piękne.
Jakże dawno nie poczuła się tak spokojnie i lekko.
„Może żyje się dla takiej chwili, która zdarza się raz? Przecież tak często bywałam w tym parku, siedziałam na ławce i nie czułam tego co w tym momencie”
Czas upływał powoli, zabliżniał rany w sercu.
Ale tej jedynej, niepowtarzalnej chwili nigdy nie zapomniała.
Co to było? Czary? Może tak, może nie….
Widać, że pisane sercem, nie to, co moje wygłupy.
Odkryłaś w sobie talent na stare lata ? :))
No dobrze – w średnim wieku brzmi z pewnością lepiej :))
Nie przestawaj jakby co.
To czasem pomaga bardziej, niż jakakolwiek modlitwa.
Pozdrawiam serdecznie.
P.
Pantryjota,
Może na stare lata wyłazi to, co się nagromadziło przez dotychczasowe życie?
Do napisania takich bzdurek nie potrzeba żadnego talentu.
Najtrudniej zacząć, a potem już samo leci:))
Również pozdrawiam.
Pantryjota,
Ty Pantryjoto pisz już lepiej te swoje „wygłupy’, bo w tym jesteś dobry, takiego Cię poznałam i taki mi się podobasz. Jak zaczniesz pisać sercem, to może będę musiała opuszczać Twoje forum zalana łzami jak bohaterka opowiadania Filipiny. Ona znalazła pocieszenie w pięknie przyrody, skrzeczeniu srok…, a kto ukoi moją spowodowaną przez Ciebie rozpacz, jeśli się okaże, że przyroda i sroki są niewystarczające? 🙂
Eva70,
Może jeszcze czasem coś napiszę dla jaj…
skrzeczenie srok jest fajne, ale na pewno nie o 5 rano 🙂
mam pytanie? czy te łzy [zaschnięte zresztą] były po tym kimś odebranym przed laty? czy po nowej stracie?
Lukasuwka,
Widzę, że aktywnie nadrabiasz czasową absencję :))
Masz pozwolenie ? :))
Pantryjota,
jak nie jak tak?
przecież pozwoliłeś mi powrócić na łono 🙂
Lukasuwka,
Przecież nie pytałem o moje pozwolenie…
Teraz zastanawiam się na nowo nad tym tekstem, czy on był napisany przez diagnozą??
ViC-Thor,
Tę notkę napisałam w roku 2015. O diagnozie nie miałam jeszcze zielonego pojęcia.
Napisałam ją na przysłowiowym „kolanie”. Nagle dostałam weny twórczej:))
Ta chwila przeżyta w parku to było coś wspaniałego.
Może lepiej nie wałkujmy tematu chorób, bo wkrótce zaczniemy się wymieniać przepisami na ziółka:))
Ale jeszcze kawał.
Pacjent do lekarza:
Panie doktorze, mam piasek w nerkach, wapno w płucach i kamienie w woreczku żółciowym. Jak by pan jeszcze coś znalazł, to mógłbym budować dom.
Albo zagadka: Jak spędzają czas emeryci z USA, Francji i Polski?
Filipina,
…i cement w zębach, o wodzie w kolanach nie wspominając.
:DD
Nie wiem, zbyt dużo rozwiązań.
ViC-Thor,
Emeryt z USA- butelka whisky i cały dzień na rancho.
Francuz – butelka wina i cały dzień nad morzem.
Polak – słoik moczu i cały dzień w przychodni.
Filipina,
To wielokrotnie miałem jak Francuz.
:))
Ale jeszcze moczu w przychodni nie piłem. Gdzie indziej też nie.
ViC-Thor,
Picie wlasnego moczu lansowala dlugi czas pewna moderatorka radiowa z Kolonii.
Sa widoki, ze dociagnie do 40-tki.
Amstern,
I nie zmogło jej??
Dziś się dowiedziałem że w mojej rodzinie byli jacyś Węgrzy… z 270 lat temu.
Niech to gęś kopnie, chyba nie lubię Węgrów, za to co zrobili Słowakom i za to że o mały włos przez nich nie spadłem z30 metrów w przepaść Hornadu, w Słowackim Raju.
ViC-Thor,
Wegrzy sa w porzadku. Piekne kobiety, muzyka, pyszne salami i wina.
Tylko jezyk maja jakis niestrawny, ale mozna sie go nauczyc z filmu „Co mi zrobisz, jak mnie zlapiesz?”.
Amstern,
Prezes zapewne wypił już cysternę swoich sików. Ale podobno kupa też jest zdrowa, jeśli dobrze podana.
Pantryjota,
Kupa szmalu jest bardzo zdrowa.
Pantryjota,
W swoim moczu to on może się kąpać, a pije sfermentowany prosto od Alika…
ViC-Thor,
Alik….Kto zacz? Kot?
Filipina,
Taaak.
:))
Kot to dopiero daje popalić.
:)))
W Szwejku jeden pułkownik kazał zlizywać z mapy sztabowej kocie kupy, prawie – rarytas. Dla mnie Szwejk był w wieku mojej adolescencji tym – czym dla przeciętnego czarnucha biblia, Jana Kaczkowskiego w to nie wliczam, nie był przeciętny.
ViC-Thor,
Szwejka mam, muszę się za niego zabrać. Chyba każdy w wieku swojej adolescencji miał swojego „szwejka”
A kotom „zbawiciela” dajmy spokój, bo prawdopodobnie są mądrzejsze od jego właściciela.