Plany ludzi i plany PiS

Jako zwolennik obecnej (oby już niedługo) opozycji pomyślałem, że od nowej władzy powinienem oczekiwać pewnego planu minimum, który wobec bezmiaru podłości dokonywanych przez PiS w ostatnich latach zdaje się być  jednocześnie wizją bardzo maksymalistyczną. A jednak jestem pewien, że gdy koalicja demokratyczna przejmie władzę, plan ten będzie spełniony co do joty. Mimo że składa się wyłącznie z postulatów zaczynających się od słowa „nie”, jest w istocie niezwykle pozytywny.

Nie chcę więcej słyszeć z ust rządzących bezczelnych kłamstw. Że UE to utrata niepodległości, że Niemcy to nasi wrogowie, że Polska więcej CO2 pochłania niż emituje, że Odra nie został a zatruta, że efekt cieplarniany to lewacka bzdura. Że waluta Euro to zagrożenie dla Polski, że paliwo musi być drogie lub tanie, że CPK jest komukolwiek potrzebne. Że bicie przez policję demonstrantów nie zagraża demokracji, że powstanie milion samochodów elektrycznych i 100 tys. mieszkań.

Nie chcę, aby rządzący bezczelnie napychali sobie portfele nieswoimi pieniędzmi. Każda złotówka, którą zapłacono durniom na stanowiskach w państwowych firmach, wydana bardziej czy mniej na lewo na przekop Mierzei, rozdana swoim kumplom przez Czarnka, Bielana, Glińskiego  – została zabrana także mnie. To przez to ja i miliony Polaków są w gorszej sytuacji materialnej niż mogli by być. I w dużo gorszej niż te wszystkie niekompetentne Sadurskie, Obajtki, Misiewicze, Sobolewskie i inni ignoranci ze swoimi milionowymi majątkami.

Nie chcę słyszeć z ust rządzących słów nienawiści i wykluczenia. Ministra edukacji pogardliwie wyrażającego się o nauczycielach i nienawistnie o osobach LGBT, Ministra Sprawiedliwości i wicepremiera ds. bezpieczeństwa wygrażających sędziom, Ministra Kultury z pogardą wyrażającego się o Noblistce, Ministra Obrony pieprzącego o opozycji będącej rzekomo na usługach Rosjan, rządzących polityków szczujących na Niemców, UE, osoby niereligijne.

Wszystko powyższe ustanie z chwilą przejęcia władzy przez cywilizowanych ludzi. Oczywiście pisowcy będą dalej tacy, jacy są, ale pozbawieni władzy przestaną być tak groźni. Tymczasem w Polsce powinno się zrobić po prostu lepiej, będzie lepsza atmosfera. Na ten moment czekam tak niecierpliwie, a podłości z ostatnich 8 lat mam tak dość, że naprawdę uczciwie przyznaję, że pozostałe sprawy chwilowo przynajmniej schodzą na dalszy plan. Oczywiście mam nadzieję, że finansami i zdrowiem zajmie się ktoś rozumny, że minister środowiska zajmie się środowiskiem, a nie zwiększaniem wolumenu wycinek lasów i ochroną kopalni, ale na te zmiany mogę poczekać.

Tymczasem pisowski nierząd desperacko próbuję nie dać się oderwać od stanowisk i dopływu gotówki. Z uśmieszkiem na twarzach swoich prominentów próbuje przekonywać, że trwają jakieś „rozmowy” zmierzające do uzyskania przez pis większości sejmowej. Trzeba to przełożyć na zrozumiały język. Otóż skoro jakiś polityk nie startował z listy pis, to można być pewnym, że nie chciał mieć z tą partią nic wspólnego. Jedyne, co może kogoś takiego skłonić do zmiany barw to skuteczna korupcja albo brutalny szantaż. Zatem pis jest pełne nadziei, że wśród posłów partii demokratycznych znajdą się sprzedawczycy, którzy pójdą w ślady Mejzy, Kałuży czy Kukiza. Na takich podłych postaciach chce pis oprzeć kontynuację swojej wizji Polski. Nie chodzi o żadne dobro Ojczyzny, chodzi o to, żeby znalazło się 37 zdrajców.

Sądzę i mam nadzieję, że nic takiego się nie stanie. Ale wśród tych, którzy wierzą, że jednak tych 37 zdrajców i sprzedawczyków uda się znaleźć, jest Andrzej Duda. No bo jak inaczej rozumieć słowa, że jest 2 poważnych kandydatów na premiera? Andrzej Duda popełnia w tym momencie największe świństwo w obu swoich kadencjach. Wie, że jedyne, co może dać pisowi władzę to zdrada i sprzedawczykostwo,  ale idzie na to. Chętnie poczeka. Nieważne działania naprawcze, nieważny budżet i szybkie odblokowanie KPO. Ważna jest kasa i stanowiska dla swoich i kontynuacja paranoidalnych wizji świata.

 

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Pantryjota pisze:

    Gdy pisywałem na niesławnej pamięci Salonie wielokrotnie przekonywałem, że Lech Kaczyński był najgorszym prezydentem za moich czasów. Nie sądziłem, że pod tym względem przebije go jakiś wyciągnięty z prezesowego kapelusza Duda.A jednak okazał się największym szkodnikiem, przy którym „numery” Lecha to były tylko „niewinne”, inspirowane bratem bliźniakiem wybryki. Dlatego bezwzględnie należy dążyć do postawienie onego przed Trybunałem Stanu, a pewnie przydałby się również impeachment. Tusk obiecuje, że nie będzie żadnej „grubej kreski” i trzymam go za słowo.

Dodaj komentarz