Szyszko ma godnych następców

Korzystając z pięknej pogody przemierzałem dziś las w okolicy, w której mieszkam. Zadumany nad tym, że nie ma takiego ostępu, kniei czy odludzia, do którego rodactwo nie byłoby w stanie zawlec swoich śmieci i odpadów – zużytych pieluch, starych opon, butelek po tanich napojach wyskokowych i wodzie mineralnej. Używam słowa „rodactwo”  z rozmysłem, mieszkam bowiem w jednym z mazowieckich miast, gdzie już od ponad dekady PiS swobodnie wygrywa wybory. Władze pochodzące z tej partii pozwalają swoim wyborcom do woli śmiecić i palić w piecach wszystkim, co palne i pokrywać ściany budynków nienawistnymi napisami. Wyborcy odwdzięczają się pełnym przyzwoleniem na nieróbstwo władzy, a bywa, że i na podejrzane interesy.

Na rażące mój delikatny wzrok parszywe widoki nic nie jest w stanie poradzić również lokalne nadleśnictwo, bowiem komendant jego straży zbyt jest pochłonięty publikowaniem na FB przekazów swojej nienawiści do wszystkich, którzy nie są wg niego wystarczająco patriotyczni. Starając się zwracać na syf jak najmniej uwagi myśli swe skierowałem ku przegłosowanej kilka dni temu ustawie, z racji nazwiska głąba, który ją firmuje – zwanej Lex Ardanowski. W mniemaniu nosiciela tego  nazwiska – zapewne na jego cześć. W opinii wszystkich pozostałych – aby nigdy nie zapomnieć, komu będziemy zawdzięczać dalekosiężne skutki tego wybryku legislacyjnego.

A będzie o czym pamiętać. Prawo to ma pobudzić myśliwych do intensywniejszego zabijania dzików. Będzie do nich wolno strzelać z broni z tłumikiem, zaś  każdy szkodnik, któremu to się nie podoba i będzie śmiał to okazać polującej braci łowieckiej, pójdzie do więzienia

Nietrudno się domyślić, że gdy ostrzał jest prowadzony z broni z tłumikiem i nie każdy strzał jest oddawany z ambony (dzięki czemu pocisk „bezpiecznie” grzęźnie w gruncie po kilkuset metrach, a jego jedyna szkodliwość polega na skażeniu gruntu toksyczną mocą ołowiu), musi to prędzej czy później doprowadzić do ofiar śmiertelnych. Dotychczas słychać było strzały polowania, pechowy spacerowicz, grzybiarz czy obserwator ptaków miał więc szansę oddalić się, przez co zwiększał swoje szanse na przeżycie. Tak się  bowiem składa, że kiedykolwiek myśliwy zabija osobę postronną (kilka przypadków rocznie), w sądzie tłumaczy, że myślał, że strzela do dzika. Teraz, przy wyciszonym ostrzale szanse na ewakuację zmaleją.

Drugim skutkiem będzie gwałtowny spadek populacji dzików – jest to główny cel uchwalenia „Lex Ardanowski”. Skalę skutków tej masowej ingerencji w ekosystem trudno przewidzieć. Ostatni raz tak masową eksterminację prowadzono ponad 40 lat temu i jej ofiarą padły wilki. W przypadku odstrzału dzików nie ma najmniejszej wątpliwości, że lasy bardzo ucierpią. Dzik jest bowiem nazywany „inżynierem lasu” i poprzez swój specyficzny tryb życia powinien być traktowany jako sprzymierzeniec leśników. Zjada szkodniki i spulchnia grunt – jedno i drugie jest dla dobrostanu drzew bardzo ważne. Teraz tego czynnika może zabraknąć.

Pełne hipokryzji uzasadnienie dla tej ustawy wspomina o celu nadrzędnym, jakim jest powstrzymanie rozprzestrzeniania się wirusa ASF – choroby, która zabija dziki (co nikogo nie obchodzi), ale zawleczona do chlewów, zabija też świnie. Zignorowano głosy naukowców, że taka metoda jest nieskuteczna. Zignorowano też bardzo obrazowe materiały dziennikarskie, pokazujące, że to myśliwi, a nie dziki, rozwlekają tą chorobę po Polsce. Otóż brać łowiecka często (nie chcę być niesprawiedliwy, więc oczywiście zaznaczam, że nie dotyczy to wszystkich) niespecjalnie przejmuje się higieną. W materiałach telewizyjnych widać, jak po zastrzeleniu dzika myśliwi grzebią mu we wnętrznościach niezabezpieczonymi rękami. Na ziemi walają się zakrwawione resztki zwierzęcia, po których depczą zarówno ludzie jak i ich psy. Zdarza się, że po całym tym materiale organicznym przejeżdżają koła samochodów. Zwłoki dzika pakowane są do przestrzeni ładunkowej samochodu albo na przyczepę. Zwłoki tego strasznego dzika, roznoszącego jeszcze straszniejszą chorobę. Krótko mówiąc wracający z polowania zestaw myśliwy+jego pies+samochód to mobilna bomba biologiczna. Drżyjcie świnie i hodowcy trzody chlewnej.

Nietrudno przewidzieć skutki – hodowla trzody w Polsce zmierza ku spektakularnemu upadkowi. Powiedziałbym przekornie – jako wegetarianin – że to wspaniale. Ale wzniosę się na wyżyny empatii i przypomnę, że wieprzowina (stety czy niestety) to fundament polskiej diety, a nawet – śmiem twierdzić – polskiego stylu życia i polskiej tożsamości. Gdy świń zabraknie, to albo nie będzie mięska albo będzie bardzo drogie. Ludzie się wkurzą. Wkurzą się też rolnicy, bo nie mam wątpliwości, że na odszkodowania dla wszystkich nie  starczy pieniędzy. Wkurzy się  Zachód, bo tam też są świnie i tam też trzeba będzie likwidować hodowle, zagrożone przez ASF, który ponoć nic sobie nie robi z istnienia granic – nawet tak zabezpieczonych jak granica polsko-białoruska.

Trzeba uczciwie powiedzieć – Lex Ardanowski to jedna z najbardziej błyskotliwych emanacji głupoty pisowskich rządów.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Quartz pisze:

    Debile rządzą, więc tworzą debilne prawa.

  2. ViC-Thor pisze:

    Najnowsza okładka Angory to ładnie komentuje.

  3. Wito pisze:

    Chciałbym napisać o nim coś obelżywego, ale siły jakoś mnie opuściły. Widok utytłanego we własnej krwi ciała zastrzelonego zwierzęcia w myśliwych budzi wzwód mózgu. U pozostałych mdłości i obrzydzenie.

Dodaj komentarz