W oparach równowagi emisyjnej

 

Podczas niedawnego szczytu klimatycznego nasz prezydent puszył się, jaki to on jest ważny, skoro został zaproszony. Jednak uwagę słuchających jego – jak zwykle – nie najmądrzejszego wystąpienia przyciągnęło co innego. Otóż Duda stwierdził, że celem Polski jest osiągnięcie „równowagi emisyjnej”.

Rządowe media (TVP Info, Polskie Radio – mówię tu oczywiście o witrynach internetowych, bo nie marnuję czasu na śledzenie ich bzdur emitowanych na żywo) bezmyślnie to stwierdzenie powtórzyły. Media niepatriotyczne zaś zwróciły uwagę, że takie pojęcie jak „równowaga emisyjna” chyba nie istnieje. Potwierdzili to indagowani przez polskojęzyczne media klimatolodzy.

Od tamtej pory zapewne niejedna osoba próbuje dokonać egzegezy wypowiedzi prezydenta. Przy czym nie robi żadnej różnicy, czy Duda sam rozumiał, o czym mówił – całkiem możliwe, że nie, ale dla zagrożonego globalnym ociepleniem bytu ludzkości nie ma to znaczenia. Na pewno nie chodzi o to, że głowie państwa „równowaga emisyjna” pokręciła się z neutralnością klimatyczną, bo wyraźnie powiedział, że to pierwsze ma być osiągnięte wcześniej, a to drugie później.

Aby uświadomić sobie, o co mogło chodzić prezydentowi, trzeba zatem chyba uciec się do definicji słownikowych. Otóż sama równowaga oznacza stabilny stan, w którym żaden komponent nie ma ani pozycji dominującej ani osłabionej.

Jak widać, wszystko to wcale nie jest takie proste i pojęcie „równowagi emisyjnej” musiało narodzić się w jakiejś tęgiej głowie, zapewne w efekcie wzmożonego wysiłku umysłowego. I moim zdaniem istnieje tylko jeden sposób wykładni. Otóż żadna emisja nie może zdobyć pozycji dominującej kosztem innych emisji.

Co oznacza to w praktyce? Otóż gdyby na przykład udało się jednak uruchomić elektrownię węglową w Ostrołęce (do czego na szczęście nie doszło), wzrosłaby emisja CO2. To zaś oznacza, że należało by też zwiększyć emisję tlenku siarki powodującego kwaśne deszcze), sadzy z domowych, tradycyjnych (czyli najlepszych) pieców węglowych – tzw. kopciuchów i oczywiście spalin samochodowych.  Naturalnie sprzężenie zwrotne musi działać też w inne strony. Ponieważ samochodów jest coraz więcej i emisja spalin stale rośnie, zjawisko to powinno być równoważone przez zwiększenie emisji CO2 i śmierdzącego dymu z opalanych śmieciami pieców.

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Quartz pisze:

    Już od dawna stwierdziłem, że na termodynamice, fizyce i innych dyscyplinach a szczególnie logice mają blade pojęcie. Prezydent nie jest wyjątkiem.
    Znają się głównie na modłach.

Dodaj komentarz