„Myślę, że życiodajnym nawozem dla współczesnego pokolenia Polaków mogą stać się słowa rotmistrza Pileckiego (…)”
Tako rzekł bp Lityński, ordynariusz diecezji zielonogórsko-gorzowskiej, ponieważ pomyślał.
Chodzi mi o to, aby język giętki
Powiedział wszystko, co pomyśli głowa:
A czasem był jak piorun jasny, prędki,
A czasem smutny jako pieśń stepowa,
A czasem jako skarga nimfy miętki,
A czasem piękny jak aniołów mowa…
Sugerujesz, że słowa biskupa są gówno warte ? :))
Pantryjota,
Raczej podziwiam zdolność Jego Ekscelencji do samoograniczenia. Mógł bowiem pójść na całość i rzec, że rotmistrz Pilecki jest życiodajnym nawozem dla młodych Polaków, tzn. że słowo stało się ciałem.
Samuela,
I mieszkało między niemi :))
Pantryjota,
Jego Eminencja ma w zasadzie rację w tym sensie, że istotnie bardzo wielu młodych Polaków bierze dzisiaj wzór z rotmistrza Pileckiego dając się na ochotnika złapać do Konzentrationlager Europa. Nawóz jest żyzny.
Podnoszona jest ostatnio w tym kontekście kwestia polskich fabryk, np. Opla czy Volkswagena, ktore też przecież polskimi w istocie nie są.
Więc wygląda to na swego rodzaju niekonsekwencję.
Pantryjota,
Jednym słowem:
Pawiem narodów byłaś i papugą
A teraz jesteś służebnicą cudzą 🙂
Samuela,
„Giętki, prędki, miętki….”
A ja się z tym organicznie, naturalnie /jako ten nawóz/ nie zgadzam!!!
Twardym trza być, nie miętkim!!!
Jacek,
Twardym nawóz staje się wtedy, gdy zamarznie na amen. :)))
Samuela,
Ja jestem twardy, ale nie jak ten nawóz.
Organicznie, naturalnie – jak ten nawóz – nie zgadzam się być miętki, giętki i lepki, też jak ten nawóz.
A Pilecki,- widząc kto sobie nim mordę wyciera,- pewnie w grobie do góry zadkiem się obrócił. Pewnie by nie chciał, żeby jego słowa były nawozem dla wszelkiej szumowiny.
Jacek,
Ja, Samuelą się zwąca, mam z rotmistrzem Pileckim pewien problem. Czytałam jego raport z mieszanymi uczuciami. Rozumiem, że mity są potrzebne, ale …
trudno jest mi wyobrazić sobie przypadek taki o to, że młody oficer ZWZ składa swojemu przełożonemu propozycję udania się do Auschwitz w celu zorganizowania tam ruchu oporu, a tenże ją ochoczo przyjmuje, bo od razu przychodzi mi na myśl, że jakiś inny młody partyzant uzyskał od swojego przełożonego zgodę na zorganizowanie ruchu oporu w Mednoje i jego raportu nie można nigdzie przeczytać.
Jan Karski przedostał się do warszawskiego getta. Był też w getcie w Izbicy. Ktoś jednak jego przedostanie się tamże i przede wszystkim wydostanie się stamtąd organizował i ubezpieczał. Realny był też cel tej akcji i ewentualne przedsięwzięcia polityczne i militarne, jakie mogły się wydarzyć.
O ile więc rozumiem heroizm Pileckiego, to ni czorta nie pojmuję, dlaczego tak postępowali przełożeni tychże młodych bohaterów. Ten problem się ciągle powtarza i prawdopodobnie nigdy nie zostanie rozstrzygnięty, ale jest to kwestia o znaczeniu wręcz cywilizacyjnym.
Samuela,
Wychodzi na to, że i Pilecki, a szczególnie jego przełożeni rozumem nie grzeszyli.
Tylko czy każdego idiotę trzeba od razu robić bohaterem? Jestem w stanie zrozumieć Pileckiego; -młody, bohaterski poryw, z szabelką na czołgi, te sprawy. Ale ktoś to musiał zatwierdzić, zorganizować wejście /łatwe o ile wiem/, a szczególnie wyjście, już nie tak łatwe. Iluś ludzi było w to zaangażowanych, i wszyscy idioci? /ruch oporu w Oświęcimiu, pogratulować pomysłu/.
A poza tym zawsze na wspomnienie Pileckiego myślę, ilu ludzi zapłaciło życiem za tą wycieczkę. Jakoś o tym nikt nigdy ani słowa nie bąknął.
Jacek,
Wszędzie można organizować ruch oporu. W gettcie, w lesie, w obozie, a nawet w willi na Żoliborzu, o ile tylko ma się wystarczającą motywację.
Uważam, że powinien powstać wspólny pomnik Pileckiego i Kuklińskiego, jak stoją, wpatrzeni w Lecha Kaczyńskiego siedzącego na polskim arabie, z szablą w dłoni i miną typu „spieprzajcie dziady”
Pantryjota,
„Wszędzie można organizować ruch oporu. W gettcie, w lesie, w obozie, …..
Chciałbym wiedzieć, jak ten ruch oporu w gettcie miałby wyglądać. Jedyna rzecz, jaka mi przychodzi do głowy to strajk głodowy. Co dla jak ogólnie wiadomo dobrze odżywionych więżniów nie było by zbyt dolegliwe, a Niemców zapewne zmusiło by do likwidacji koncentratów. :-)))
Jacek,
Albo strajk „włoski”.