Antropocen

Antropocen

Wpływ człowieka na planetę jest tak ogromny, że zdaniem naukowców trzeba nareszcie ogłosić początek nowej epoki. Materiały syntetyczne i testy nuklearne wymagają oddzielenia od dotychczasowych dziejów. To początek antropocenu.

Od lat zmienia się także skład osadów na naszej planecie – inna jest zawartość izotopów węgla, pojawiły się w nich pierwiastki rozpadu radioaktywnego uranu czy plutonu pochodzące z wybuchów nuklearnych.

W 1900 roku, planeta była zamieszkana przez około 1,65 mld ludzi, a w 2000 roku liczba ta wzrosła już do 6 mld. Jednak największy wzrost odnotowano w drugiej połowie XX wieku. Nie bez znaczenia jest fakt, że ludzie w połowie lat pięćdziesiątych zaczęli testy broni termojądrowej. Wykorzystywano między innymi izotop promieniotwórczego plutonu-239, który pozostanie w złożach geologicznych co najmniej 100 tysięcy lat. Dodatkowo, w drugiej połowie ubiegłego wieku przemysł rozpoczął stosowanie tworzyw sztucznych, które również na długi czas zostaną zdeponowane w warstwach geologicznych.

 

Antropocen – termin na określenie obecnej epoki geologicznej zdominowanej działalnością człowieka. Zaproponowany przez Paula Crutzena, laureata Nagrody Nobla w dziedzinie chemii (1995), pracownika Instytutu Oceanografii imienia Scrippsa. Termin ten nawiązuje do wpływu człowieka na funkcjonowanie procesów przyrodniczych zachodzących w skali Ziemi[2]. Przejawem tego ma być gwałtowna urbanizacja świata, szybkie wyczerpywanie przez człowieka paliw kopalnych gromadzonych w naturze przez setki milionów lat oraz zanieczyszczenie środowiska i emisja gazów cieplarnianych. Według Crutzena nowa epoka geologiczna rozpoczęła się już 200 lat temu. Postulatora antropocenu poparli geologowie Jan Zalasiewicz i Mark Williams z Uniwersytetu w Leicester w Wielkiej Brytanii oraz Daniel Richter z Uniwersytetu Duke’a w USA. Uczeni ci wezwali Międzynarodową Komisję Stratygraficzną, by ogłosiła, że żyjemy w epoce antropocenu.

Kończy się tym samym holocen – epoka geologiczna, za której początek przyjmuje się koniec ostatniego zlodowacenia plejstoceńskiego, i która trwała zaledwie 11 650 lat.

Znakiem rozpoznawczym nowej epoki jest m.in. wszędobylski plastik. – Osady morskie i lądowe na całym świecie są pełne plastikowych drobinek. Pochodzą one m.in. z polarowych ubrań. A plastiki pojawiły się w środowisku naturalnym wcale nie tak dawno, bo dopiero w latach 50. ubiegłego wieku

 

Ekologowie poznali wyspę Henderson, położoną na Pacyfiku i stwierdzili że jest najbardziej brudną wyspą na świecie. Na każdym metrach kwadratowych brzegów jest średnio około 700 fragmentów plastiku o różnych rozmiarach, a ich łączna liczba przekracza 37 milionów.


Niezamieszkana wyspa koralowa, która znajduje się w odległości ponad 4 000 kilometrów od najbliższego miejsca zamieszkania, została wprowadzona przez UNESCO w 1988 roku jako miejsce dziedzictwa światowego. Jednocześnie wyspa znajduje się w centrum obecnego systemu Południowego Pacyfiku, co sprawia, że ​​jest obiektem przyciągania sztucznych szczątków, które dryfują tu z brzegów Ameryki Południowej lub są wyrzucane ze statków płynących po drugiej stronie oceanu.

Zgodnie z wynikami ostatniej wyprawy na wyspę Henderson, naukowcy z Institute of Marine and Antarctic Studies z University of Tasmania w Australii oszacowali całkowity ciężar plastikowych szczątków na brzegach wyspy na 17 ton. Co więcej, każdego dnia fale wyrzucają więcej niż 3570 nowych fragmentów.

Warstwa irydu odgranicza od dołu epokę dinozaurów, a od góry epokę bez dinozaurów. Tak będzie z człowiekiem. Zamiast irydu będzie warstwa plastiku

Nic szczególnego

Kategoria: Różności niesklasyfikowane (8)
  1. Pantryjota pisze:

    Wpis zawsze powinien mieć jakiś tytuł. Uzupełniłem jako admin, ale zawsze można to zmienić, edytując notkę po raz kolejny.
    Pozdrawiam.

  2. Kfiatushek pisze:

    To długo śladu po nas nie zostanie, bo plastik się degraduje.Taka bakteria Ideonella sakariensis 201-F6 pożera PET, serio! Poza tym mamy globalne ocieplenie, co już nawet jest zauważalne przez nasze dzieci, które pamiętają zimy z górami śniegu na ulicach, a na stokach, gdzie rankiem ugniatano trasy zjazdowe stoją dzisiaj armatki śnieżne. I tylko smog w Krakowie, na Śląsku i Warszawie pozostał. Nostalgia…

  3. Wito pisze:

    W świątecznym magazynie GW sprzed tygodnia jest wywiad z jakimś polskim fizykiem. Spokojnie i precyzyjnie wykłada: jeśli globalna średnia temperatura podniesie się jeszcze o 1 stopień (przypominam, że przegrywane na razie, m.in z powodu Trumpa, boje dotyczą ograniczenia wzrostu do 2 stopni), ruszą procesy biochemiczne, nad którymi nie będzie kontroli. M.in. gnicie tego, co zalega pod wieczną zmarzliną, które spowoduje dodatkową emisję CO2 do atmosfery. Ogólnie oznacza to, że po 2050 roku 80 procent planety nie będzie nadawać się do życia, a to de facto oznacza globalną zagładę.

  4. Kfiatushek pisze:

    Pantryjota,

    Dokładnie tak. Bakterie powinniśmy chodować na odpadach, jak dzisiaj hodujemy mikroby w oczyszczalniach ścieków. Za wylewanie ścieków do zbiorników wodnych powinny być drakońskie kary z przymusową pracą w oczyszczalni do końca życia włacznie.

Dodaj komentarz