Będzie pińćset na każde drugie i następne dziecko. Niewiele. Jednak na każde dziecko niepełnosprawne będzie 1200. Trzeba więc założyć spółkę i zainwestować w rodzinę, ponieważ rodzina to najlepsza inwestycja. Inwestycja w Polskę jest godna i sprawiedliwa.
Ja, Samuela, dysponuję aportem w postaci jaj i do spółkowania potrzebuję partnera, który wniesie aport w postaci garści plemników. Jeśli w ramach procedury in vitro powstaną (dlaczegóż miałyby nie powstać?) zarodki, to będą to ludzie poczęci, prawem chronieni. Będą zamrożeni, ale żywotni nad wyraz, choć z bruzdą dotykową. Za każdą bruzdę się należy 1200. Dzieci nie muszą się rodzić, więc nie trzeba się obawiać kontroli wydatkowanych pieniędzy.
Nakłady inwestycyjne to ca. 10.000 i rzeczony aport. Można wziąć kredyt inwestycyjny i obrotowy. Ważne jest, by zachować płynność. ROI jest bardzo wysokie. Koszty niewielkie, właściwie żadne, ponieważ dzieci to nie koszt. Dzieci to inwestycja.
Kto wchodzi w ten interes? Trzeba się spieszyć, bo polski rząd, czyli PiS, lada chwila zakaże procedury in vitro, a nakłady inwestycyjne poniesione za granicą mogą być nieco wyższe.
Celem zwiększenia potencjału inwestycyjnego umieszczę stosowne ogłoszenie:
Samuelo,
jajcara z Ciebie!
Obawiam się, że w tej sytuacji niektórzy rodzice, posiadający jak najbardziej sprawne dzieci, postarają się, aby stały się niepełnosprawne, bo 7 stówek piechotą nie chodzi.
Pantryjota,
Uczynienie własnych dzieci niepełnosprawnymi będzie więc tożsame z ich usprawnieniem.
Samuela,
W ten sposób takie dzieci dostaną od życia nową szansę, o ile zgodzimy się, że „życiem” można nazwać pana prezesa. Jeśli zaś nie życiem, to rzycią bez dwóch zdań, co w zasadzie dzieciom powinno być obojętne, skoro są niepełnosprawne z wyboru rodziców.