Millenialsi są samotni

Wyjechałam ponad rok temu, a tak naprawdę w tym momencie upadły mi praktycznie wszystkie kontakty towarzyskie w Krakowie. Nikogo raczej nie interesuje co się u mnie dzieje albo czym się w ogóle zajmuje, ale ja też już przestałam o to samo pytać moich starych znajomych. Bardzo miałam trudny czas w ciągu pierwszych miesięcy mieszkania tutaj i nikt z moich dawnych przyjaciół w żaden sposób mi nie kibicował. I gdy już wszystko się ułożyło to zaczęłam szukać jakiegoś kontaktu wśród starych znajomych by uderzyć się w szklaną ścianę. Oni nie uznają mnie za część towarzystwa, a ja chyba tak naprawdę już tą częścią być nie chce. Myślę że takim najbardziej znaczącym przykładem oddalenia między nami jest to, że nikt z moich krakowskich przyjaciół nigdy do mnie nie przyjechał. I wcale nie chodzi o to, że nie zapraszalam. W lecie za gorąco żeby gdzieś jechać, w zimie za zimno. Tak,tak, takie byly argumenty, poważnie!

Już  nie mam ochoty słuchać wymówek,a swoją diagnozę zjawiska również znalazłam. Kiedyś ludzie potrafili bez social mediów utrzymywać znajomości latami i na ogromne odległości. Dzisiaj tych znajomości po prostu się nie utrzymuje. Po co Ci znajomy, którego nie możesz mieć na codzień. I tak kończę ten rok z gorzkim poczuciem, że w tych czasach jesteśmy skazani, my jako młodzi ludzie, tylko I wyłącznie na siebie. Nie umiemy się nawzajem wspierać, co więcej nawet nie umiemy utrzymać długotrwałych znajomości.

Oczywiście w większości przypadków. Wyjątki jak wszędzie się zdarzają, ale przecież gdzie by tam się znalazł wyjątek w czasach mentalnej uniformizacji.

Społecznie lewak. Ekonomicznie prawak. Co teraz?

Kategoria: Stosunki międzyludzkie (3)
  1. Wito pisze:

    Obawiam się, że mam podobne refleksje, o ile nie gorsze. Tzw. stare znajomości rozpadły mi się już lata temu. Odkrywałem, że jeśli ja do kogoś nie dzwoniłem, to ta osoba też tego nie robiła, w końcu usuwałem kontakt z telefonu. Nowe znajomości zawarłem w nowym (czwartym) miejscu zamieszkania. 4 pary, z którymi niby zaprzyjaźniliśmy się (powinienem to słowo prawdopodobnie dać w cudzysłów) wyprowadziły się z osiedla, na którym mieszkamy, nie tylko bez pożegnania, ale nawet bez poinformowania nas, że mają taki zamiar. Od kilku lat bardzo ostrożnie traktuję kontakty z ludźmi. Zdarza się poznać kogoś bliżej, ale tak naprawdę zaprzyjaźnić się z kimś nowym – już nie.
    Pozostaje 3 dawnych znajomych. Bardzo niezobowiązująco traktowanych. Nie mogę powiedzieć, że mi się to podoba, ale oczywiście zaakceptowałem.

  2. Pantryjota pisze:

    To trochę dziwne, bo w dobie mediów społecznościowych, utrzymywanie kontaktów „na odległość” jest przecież łatwiejsze. Jest pewna sprzeczność w tym, co piszesz:

    Kiedyś ludzie potrafili bez social mediów utrzymywać znajomości latami i na ogromne odległości. Dzisiaj tych znajomości po prostu się nie utrzymuje. Po co Ci znajomy, którego nie możesz mieć na codzień.

    Wydaj mi się, że po to są media społecznościowe, żeby właśnie nie trzeba było się spotykać w każdej sytuacji, bo teraz jest znacznie łatwiej przekazać sobie cokolwiek, niż w czasach, gdy dostępny był tylko telefon i to też nie dla każdego.

    Jeśli jednak tak jest jak to przedstawiasz, to te dawniejsze znajomości najwidoczniej były dość powierzchowne, czyli bez większej wartości i nie ma czego żałować.

  3. ViC-Thor pisze:

    Pewnie dlatego mamy takie zastępstwo twitowe etc

    Ludzkość powinna zatrzymać rozwój cywilizacji w okolicach pierwszej wojny światowej.

    To wtedy Żółta rasa nie przebilaby bialej

    ;);

Dodaj komentarz